Dziś pospałam sobie do 9:00.
Rzadko kiedy tak mi się zdarza.
codziennie wstaję ok. 6:55-7:20.
Chyba przeziębienie dało o sobie znać i organizm potrzebował snu.
Śniadanie: 3 kromki kwadratowego chleba żytniego, 6 plastrów polędwicy sopockiej, zielona herbata
Drugie śniadanie: kefir, jabłko
Obiad: kurczak z ryżem brązowym, marchewka z groszkiem
Kolacja: ?! zobaczymy:)
Weszłam dziś na wagę, godzinę po śniadaniu. 53,00:) Jakoś nie dowierzam - bo daaawno temu tyle ważyłam, z drugiej strony (mam wagę mechaniczną, ze wskazówką) może to błąd ważenia.
Spinam się, żeby było 52,00:) wtedy pewnie odczuję różnicę oczami:)
WaniliowoMalinowa
4 grudnia 2014, 22:27Też zazwyczaj wstaję dość wcześnie - czuję, że dzień jest dłuższy i jakiś taki bardziej sensowny :D Marchewka z groszkiem to jakaś masakra - dziś mam dzień koszmarnych dań z dzieciństwa :P
smakija4
5 grudnia 2014, 07:56Uwielbiam groszek+marchewka:) Wstaję, do pracy:) ale w weekendy też nie śpię do południa:)