Witam ten poniedziałek bolącymi oczami, zmęczonymi nogami oraz ogólnym zmęczeniem :)
Dzień dobry!
Dzisiaj mała spowiedź dotycząca ubiegłego weekendu - muszę siebie podsumować.
Czwartek
Śniadanie między 7 a 9 chyba było - pewnie jajecznica :)
Obiad u rodziców o 12:30 - rolada śląska oraz moja surówka z białej kapusty (a kluski tak kusiły, szczególnie że mama robi je doskonałe)
Po 16 zjadłam jogurt z musli
Po 18 była kiełbasa z grilla oraz jedna grillowana pałka z kurczaka
Do tego niestety kawałek babki czekoladowej oraz ze 3 kokoski - chyba wiecie o co chodzi. Ogólnie w mojej wsi zawsze w Boże Ciało obchodzony jest odpust :) także dziecko zadowolone i obkupione. A ja w sumie całe popołudnie spędziłam na słońcu i schodzi mi skóra z nosa - także pięknie wyglądam :)
Piątek
Waga poszła 1 kg w górę (105,6) - mało piłam więc pewnie zatrzymała mi się woda albo coś:)
Śniadanie było w związku z tym lekkie - jogurt z musli
A reszty posiłków nie pamiętam - wiem tylko że zjadłam maksymalnie 20 dag kokosków, na obiad chyba jajecznicę. W każdym razie starałam się.
Sobota
Waga trochę spadła ale nie pamiętam :)
Na śniadanie jajecznica, obiadu nie pamiętam ;)
Popołudniu pojechaliśmy do kina na Auta - syn zadowolony z takiego dnia :) podjadłam trochę popkornu od niego - ale starałam się ograniczyć. Wieczorem zrobiłam moim chłopcom frytki - też spróbowałam :)
Niedziela
Waga wróciła do 104,8 kg - czyli super.
Na śniadanie jajecznica - tradycyjnie jak to w wolne dni.
Na obiad pierś z kurczaka z kalafiorem i fasolką szparagową, do tego rożek czekoladowy.
A po obiedzie pojechaliśmy na wycieczkę rowerową nad jezioro :) w sumie 28 km - spalone podobno 1700 kalorii! Ale wszystkich nas dupy bolały :) Bartek całą powrotną drogę narzekał na ból tylnej części ciała :) ale wszystkim się podobało a to najważniejsze.
Po powrocie musiałam zabrać się za robienie obiadu na poniedziałek - więc odpoczynku nie było. Dla chłopaków zrobiłam łazanki a dla siebie cały gar leczo, które będę jadła przez najbliższe dni. Mam zamiar spróbować ryżu robionego z kalafiora - zobaczymy co z tego wyjdzie.
Na kolację zjadłam jogurt z musli a jak Bartek poszedł spać to z Dawidem zjedliśmy po 2 gałki lodów :)
A dzisiaj witam poniedziałek i cieszę się bo za dwa tygodnie już urlop! Dwa tygodnie błogiego niechodzenia do pracy :)
Dzisiaj na wadze 104,4 - zobaczymy co będzie jutro. Ostatnio dzień po siłowni traciłam trochę na wadze, ale już dwa dni po waga wracała. Także jutro ważny dzień :)
Dzisiaj dieta wedle planu:
1 posiłek: tarta jajeczna
2 posiłek: tarta jajeczna
3 posiłek: jogurt z musli
4 posiłek: leczo
5 posiłek: jajecznica
No i jeszcze plan posiłków na przyszły tydzień muszę zrobić bo wtorek to u mnie czas zakupów cotygodniowych :)
Ogólnie jestem z siebie dumna bo opanowałam wszystkie napady, nie podjadałam nic większego między posiłkami. Dalej nie jem chleba, makaronu, ryżu :) trzymam się ramowych zasad - z wyjątkami ale bardzo małymi (muszę się pousprawiedliwiać :) )
Co do rozwoju diety - postanowiłam wprowadzić jeden owoc gdy na wadze zobaczę 3, kolejny produkt skrobiowy gdy zobaczę 2 i tak dalej. W sumie jeden produkt skrobiowy jem od początku - musli. Kolejność dodawania produktów zostawię a zmieniam tylko termin ich wprowadzania. I od czwartku staram się aby do każdego posiłku zjeść porcję warzyw :)
Miłego tygodnia!
edit: Jeśli czas wieczorem pozwoli to mam zamiar zrobić sobie prawie 10 kilometrową przejażdżkę rowerem :) złapię parę pokemonów xD
Hipopotam2014
19 czerwca 2017, 11:03To jakaś specjalna jajeczna dieta jest ?
skontrolowana
19 czerwca 2017, 11:49Stosuję się do diety South Beach - jesz tam warzywa, chude mięsa, nabiał i jajka :)
Hipopotam2014
19 czerwca 2017, 20:39Słyszałam, ciotka na niej była i duzo schudła.
skontrolowana
20 czerwca 2017, 07:11Mi się w niej podoba ogólna taka zmiana nawyków (bo po dwóch tygodniach ją zauważyłam) - chudnięcie kiepsko mi idzie