Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jak to jest?
5 stycznia 2009
Rano zjadam 200ml mleka z musli, na drugie śniadanie 1 jabłko, na obiad np. troszkę zupki-przelotki i surówka i wcale nie jestem głodna. Od 17.00 zaczyna się cyrk: podjadam kawałeczek chlebka, potem jakiś owoc i jestem coraz bardziej głodna, więc zjadam kolację, potem deser na kolację, potem pokolację, a jest dopiero 20.00. Potem to dopiero naprawdę jestem głodna: wymiatam lodówkę, znowu jabłko, chlebek, suszone owoce, herbata, znowu chlebek i nie mogę zasnąć, więc znowu do kuchni i zjadając porządny posiłek mówię sobie, że od jutra to już na pewno... Rano znowu jest wszysto w porządku, a od 17-tej zaczynam wariować z niedojedzenia. TRAGEDIA !!!
mierzwolka
8 stycznia 2009, 18:32Mój organizm zachowuje się tak samo, nie jesteś osamotniona w wieczornym podjadaniu. Tylko, że ja nie zasnę głodna, a jak mi się uda, to wybudzam się w nocy i wtedy maszeruję do lodówki jak lunatyczka. Zadna siła mnie nie powstrzyma, a jeśli będę walczyć sama za sobą, to nie zasnę do rana. Masakra !!!! Ważę 81kg przy wzroście 162. Jak to opanować, brak mi już pomysłów... :((
sieslawa
6 stycznia 2009, 11:41i uwierzyć nie mogę, że pomimo takiego popołudniowego podjadania wyglądasz tak szczuplutko. Super! A co do podjadania i ogromnego apetytu, to wiem coś o tym. Też bez problemu mogłabym wchłaniać ogromne ilości jedzenia. Ale staram się jak mogę, by z tym walczyć. Tobie też życzę wytrwałości. Trzymaj się. Pozdrawiam.
mikrobik
5 stycznia 2009, 13:29Czuję jakbym to ja pisała powyższy komentarz. Chyba u nas to najgorsze jest takie podjadanie. Zawsze zazdrościłam mojemu szczupłemu mężowi, że lodówkę i kuchnię "widzi" tylko w porze posiłków. Teraz chyba dodatkowy apetyt jest przez tę niską temperaturę. (Ha, ha... to jak u alkoholika zawsze jest wytłumaczenie dla kolejnego kielonka).
agnesaLab
5 stycznia 2009, 12:19hmmm mam dokładnie to samo,ale mimo wszystko życzę wytrwałości!!!!