Wiecie, co jest najgorsze dla odchudzających się w Święta? Wcale nie Święta, tylko "poświęta". Żal wyrzucać resztek jedzenia , ciast, wędzonych szynek i kiełbas. Więc się zjada, a robi to pani domu, czyli ja. Część zamroziłam, ale zamrażalnik szybko się wypełnił, więc resztę zjadam i zjadam...
Na obiady szykuję żadne tam warzywa, tylko zrazy i kurczaki, a na kolacje wędliny i to wieprzowe, żadne tam drobiowe.
Jak to dobrze, że na Sylwestra wychodzimy i nic nie muszę kupować do jedzenia, bo ostatki zjadałabym w Trzech Króli, a tak mogę zacząć dietę od czwartku. Zacznę, naprawdę !!!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
mikrobik
31 grudnia 2008, 07:29Masz rację że najgorsze jest to dojadanie po świętach. Mimo corocznych postanowień zawsze zrobi się za dużo. My Sylwestra spędzamy w domu z wnuczkiem i nawet cieszę się, że nigdzie nie idę. Chyba wyczerpałam przyznany mi limit "zabawowy", bo ostatnio tak właśnie lubię najbardziej. O diecie pomyślę na serio po 1 stycznia. Życzę Ci Haniu prawdziwie szampańskiej zabawy i dużo, dużo zdrowia i pomyślności w nowym roku.
jbklima
30 grudnia 2008, 21:11fakt...czasu na odchudzanie za dużo nie mam...i muszę się dobrze zastanowić jak go lepiej wykorzystać...przy komputerze siedzę dobre 8 godzin w ciągu doby....i tak już chyba zostanie..oby nie dłużej...od 4 miesięcy prowadzę w firmie rozliczanie faktur..kilometrówkę...serwisy klimatyzacji...reklamę firmy i takie tam....wprawdzie od stycznia zatrudniliśmy dziewczynę ale..chcę by chodziła w tzw.teren...i u mnie dużo się nie zmieni...gdy nie jadę do Poznania ..pracą kieruję z domu bo tak jest system skonfigurowany ,że widzę co się dzieje..na bieżąco..poza tym Stowarzyszenie które założyłam wymusza szukania wiadomości..pisania...douczania się...inne kontakty..vitalia to tylko procent....tego co robię przy komputerze.Las........najczęściej...napawam się przez okno....ale coś z tym zrobić trzeba..bez ruchu nie ma mowy o diecie i pozbyciu się kilogramów....pozdr.
beabak
30 grudnia 2008, 09:43Oczywiście, że zaczniesz. W ogóle jestem pod wrażeniem Twoich postępów, wyrazy uznania. Pozdrawiam i zdrówka w Nowym Roczku :)