Właśnie tak się czułam kiedy dowiedziałam się, że mój tata ma raka... W tej chwili już jestem oswojona z tą myślą, oczytana na ten temat i pełna nadziei, że będzie wszystko dobrze, że to jeszcze nie jego czas....
Tata jest już po dwóch brachyterapiach, czyli radioterapii wewnętrznej i czuje się dobrze. Pani doktor powiedziała, że "łobuz" (tak nazywamy to wstrętne choróbsko) zmniejszył się już po pierwszym naświetlaniu. Kolejne w maju.
"Łobuz" wywrócił nasze życie do góry nogami. Musiałam zostawić męża w Niemczech i przyjechać do rodziców z Synkiem. Jedziemy do Niemiec na święta a później planujemy tu jeszcze wrócić, żeby pobyć z rodzicami, coś pomóc, wesprzeć. Uczę siebie i swoich rodziców zdrowego odżywiania, szukam przepisów i pomysłów na zdrowe jedzenie, kupiliśmy wyciskarkę do soków - polecam, soki są dużo zdrowsze i smaczniejsze niż z sokowirówki.
Dużo czytam na temat naturalnych metod walki z rakiem. Mam wrażenie, że jest tak jak w demotywatorze powyżej - lek na raka istnieje, tylko informacja ta jest przed nami bardzo rzetelnie ukrywana. Smutne, ale prawdziwe. My się jednak nie poddajemy i wszyscy, na czele z Tatą wierzymy, że uda się wygrać tę walkę...
Przez ostatni miesiąc nowego stylu życia udało mi się schudnąć 4 kg. Jem zdrowo i chudnę - przynajmniej tyle dobrego...
Co jeszcze... No nie wiem. Tyle miałam Wam napisać a jak już się zabiorę za pisanie to pustka w głowie...
Do następnego wpisu, postaram się częściej.
Buziole:*
annn1980
6 maja 2014, 20:00też się niedawno dowiedziałam o raku mojej kochanej mamy.To jest straszne.
UlaSB
2 maja 2014, 08:10Dopiero teraz zwróciłam uwagę, że też jesteś z KA :) Bardzo mi przykro powodu Twojego Taty, wiem, jak to jest, bo mój ojciec zmarł na raka, kiedy miałam 11 lat. Mam nadzieję, że od czasu Twojego ostatniego wpisu stan Jego zdrowia się polepszył! :*
pyzia1980 (moderator Vitalia.pl)
9 kwietnia 2014, 20:19Najważniejsze to siła walki,dobre nastawienie taty oraz specjaliści.Mój mąż wygrał walkę i od 6 lat jest czysty :)
samotnicaaa
7 kwietnia 2014, 12:08Zycze Ci k8chana bys miala siledo walki i by Twoj tata wyzdrowiał!
RybkaArchitektka
6 kwietnia 2014, 20:2517 lat temu moja ciocia zachorowala na raka /juz nie pamietam czego/, ale gdy go odkryto, to byly przerzuty na watrabie, a lekarze ocenili, ze jej szanse na przezycie wynosza 1-3%. Moj wojek, maz Cioci, sprzedal mieszkanie /mieli ich wiecej/ i wszystko wydal na jej leczenie. Blagal lekarzy, aby ja leczyli tylko /bo juz nawet nie chcieli leczyc, stan byl beznadziejny/. Ciocia zostala poddana eksperymentalnej terapii /w szpitalu w Bydgoszczy/, ktory zaproponowal jej przetestowanie leku na raka, ktory dopiero byl wynaleziony, jeszcze nie zostal wprowadzony /i nie wiem czy jest juz lekiem na raka/. Ciocia byla pierwsza pacjentka w Polsce, ktora zostala poddana tego typu leczeniu i jej przypadek jest opisywany w miedzynarodowych pismach medycznych. Ciocia zyje do dzisiaj, ma sie swietnie, podrozuje po swiecie. Sa efekty uboczne dzialania tego leku...np omdlenia nagle, bez zapowiedzi. Nie wiadomo jakie beda dalsze efekty uboczne, bo dopiero po tylu latach one sie pojawily. Ale rak nie powrocil. Nawet profesor prowadzacy ciocie w tym czasie sam zmarl na raka /chyba nawet mlodszy od Ciotki/. Nie znam szczegulow tej terapii /przypuszczam, ze to jakas chemia byla/. Ciotka oczywiscie stracila wszystkie wlosy, nawet zeby. Postarzala sie dosyc, ale zyje.
calineczkazbajki
6 kwietnia 2014, 20:15Poczytaj o tym jak naturalna witamina C ( w tabl czy zastrzykach) działa na te choróbsko. Masz konto na fb ? Mam tam grupę z fajnymi plikami , linkami dot zdrowia.