Jak w tytule. Ciągle popełniam te same błędy. Od poniedziałku do piątku wzorowo trzymam dietę i ćwiczę (!! tak ja ćwiczę !!) a w weekend wstępuje we mnie diabeł - obżarciuch i żrę co popadnie. Tym sposobem stoję w miejscu. Bilans tego tygodnia 0 kg. Ważę tyle samo co tydzień temu... Kopnijcie mnie w d**ę!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
patiii1984
23 marca 2011, 11:14no niestety ale w weekendy bardzo ciężko z dietą :( musisz być silna!!! :)
zebra11
23 marca 2011, 10:27to zdjęcie też pasuje do mnie ;-) mocno kopię cię w d.....bierz się w garść bo wiosna już !!! a tak poważnie to jakimś cudem wytrzymuję drugi tydzień i mam nadzieję,że teraz dotrwam do celu...bo te wyrzuty z powodu jedzenia są nie do zniesienia!!! trzymam kciuki za ciebie!!
livebox
22 marca 2011, 09:13Pozbądź się z szafek i lodówki wszelkich pokus! U mnie to działa:)
Megan1983
21 marca 2011, 22:27dobrze, że waga stoi w miejscu a nie poszła do góry. Ale żeby nie było tak różowo i żebyś nie pomyślała, że Ci udzielam rozgrzeszenia - to proszę Pani, bierz Pani dupeczkę w ryzy, bo szkoda marnować pięciu dni dietkowania i ćwiczenia dla dwóch dni grzeszenia. Kobieto 89,90 kg już nie tak daleko więc do roboty!
puchatekuszatek
21 marca 2011, 20:45nie wiem czy cię to pociesszy ale ja mam tak samo:( nie zawsze ale czasem ten weekend się przeciągnie:/