Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
zobaczymy jak to będzie...


Jutro wyjeżdżam do poznania... Zobaczymy jak to będzie. Boję się, że z mojego planu nic nie wyjdzie:( Że znów okażę się za leniwa albo powiem sobie "ok, to zaczynam od jutra.." miałam zacząć wszystko od stycznia i było ok... ale od jednej cholernej sałatki, której smak mi nie podpasował zaczęła się lawina katastrof... jadłam okropnie syte i kaloryczne rzeczy... przytyłam do 64kg... brzuch mam wielki jak kobieta w 6-7 miesiącu ciąży ;( teraz ważę 61kg... musze schudnąć... to moje marzenie...obsesyjnie tego pragnę- w koncu moc sobie poginać w bikini po woodstockowym polu... być dumna ze swojego ciała i z dumą je pokazywać... a nie chować się pod spoconą koszulką, byle nikt nie zobaczył mojego "bebecha" i nie zaczął się nabijać... i co za paradox- niby tak bardzo tego pragnę, ale nie mogę się zmusić do nieczego- ani do ćwiczeń, ani do pochłaniania mniejszej ilości żarcia... teraz jak będę u brata, to muszę sobie "wbajerować" myśl, że muszę jeść mniej, żeby ich nie naciągać, bo za darmo będę tam mieszkać przez miesiac (z małą przerwą w środku miesiaca) Mam nadzieję, że mój plan podziała, że Poznan jak zwykle podzziała na mnie energetycznie i zmusi do wysilku:) Moj najbardziej szczęśliwy okres w życiu to mieszkanie w poznaniu... bycie niezależną... robiernie tego co się chce, wyglądanie tak jak się chce.... i mienie w dupsku wszystkich, ktorym nie pasi to jaka jestem... i jeszcze te jakże żadkie i utęsknione wieczory w Kultowej.... kocham Kultową... szkoda, że teraz ani nie mam kasy, ani nie mam z kim tam iść:( moja połówka niestety nie jedzie do poznania bo pracuje. Ależ będę tęsknić ;(

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.