Witam po weekendzie;)
Jak tam Wasze postępy ;) U mnie chyba kiepsko, w weekend trochę popłynęłam;) W piątek wieczorem przejechaliśmy do rodziców i niestety nie mogłam się powstrzymać przed zjedzeniem jeszcze ciepłych pierożków mamusi ;) Ale były warte grzechu ;) Wychodzę z założenia że w domu nie da rady się odchudzać :D W sobotę byliśmy na parapetówce i niestety zjadłam dwie kiełbaski pieczone a to dlatego że wyszłam z domu bardzo głodna...wczoraj wracaliśmy do siebie i oprócz obiadu był hot-dog na stacji ;( ale było jeszcze przed 18, przynajmniej tym się pocieszam :) na wadzę stanę w sobotę, muszę trochę poćwiczyć dzisiaj żeby jakieś efekty zobaczyć, chociaż powiem, że już dzisiaj czuję, jakby bluzka była trochę luźniejsza :D zjadłam na śniadanie dwie kromki razowego chleba i tak mnie zapchało, jakbym wsunęła całą pizze. Może to dobry znak, że już szybciej się najadam ;)
A jak tam u Was?
Sobota
Śniadanie - dwie kromki razowego chleba, ser biały, szynka, pomidor
Obiad - Żurek
Podwieczorek - 5 pierogów
Kolacja - 2 kiełbaski z grilla
Niedziela
Śniadanie - dwie kromki razowego chleba, ser biały, szynka, pomidor
Obiad - Żurek
Podwieczorek - ryż z pieczonym udkami
Kolacja - hot-dog na stacji
Poniedziałek
Śniadanie - dwie kromki razowego chleba, bieluch, pomidor, jajko
Śniadanie II - jabłko
Przed obiadem - Jogurt naturalny z musli Fitella, pół saszetki (ok 200 kcal)
Obiad - znowu ten żur ;) z ziemniakiem
CzekoladowaNiewolnica
14 października 2013, 22:31Ps. masz zupełną rację.. w domu u mamusi nie da rady się odchudzać... zawsze jak przyjeżdżam to pyszności na tę okazję czekają x.X zwłaszcza niemiłosierne ciasta które są takie wspaniałe !
CzekoladowaNiewolnica
14 października 2013, 22:28ten zapał przed ćwiczeniami nie jest znowu taki duży... jak w domu ćwiczyłam to odkładałam to na za 5 minut przez cały dzień i w końcu i tak koło 23 się do tego brałam... ;x karnet polecam bo wtedy i tak masz coś takiego ze płacisz więc chociaż z tego względu idziesz... a jak już tam jesteś to przecież nie będziesz stać pod ścianą... w końcu wszyscy dookoła wylewają siódme poty ;p