Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
zas piatek
20 stycznia 2006
czas szybko leci.niby styczen dluci a ja nawet nie zauwazylam kiedy zlecial .cos mi sie tak nasunelo nie wiem sama skad.drugi tydzien za mna jak ucze sie jesc i cwicze.jutro do pracy,dosc ze po ciemku bede jechac,to jeszcze slisko.a co tam nie 1 nie ostatni raz tak bedzie.dzis specjalnych planow nie mam.jak w piatek, porzadki,zakupy juz na niedziele bo jutro zabiore auto to pawel nie ma jak zrobic,zajze do corci na kawe,a musze tez pomyslec co wezme do pracy na caly dzien do jedzenia,i woda wode musze zabrac z soba bo tu wszyscy gazowana pija ja jej nie lubie.na razie jestem zadowolona z tych wszystkich zmian.glodna nie chodze ,mam wiecej energi ,i po nocach nie jem .jest z czego byc zadowolonym.a zapomnialam brzuszki ciezko mi ida.oj bardzo ciezko ,ale dalej je bede cwiczyc bo napoczadku ze wszystkim jest ciezko i dlatego jak sie wprawie to nie bedzie tak zle.tylko do tej wprawy dojsc a potem to bede sie smiala sama z siebie.zreszta juz dzis jak robie to jest z czego sie posmiac.
dziewiatka9
20 stycznia 2006, 22:35Cięzko z tymi brzuszkami ciezko ja juz sie piaty tydzien przymierzam i ciągle mi sie myśli od jutra zaczne ,chyba poslucham Moni i po 50 na dwa razy rozłożę. Nie lubie brzuszków ,bo mi oponka przeszkadza!!!!
mooniaa
20 stycznia 2006, 21:31Cwicz wytrwale, mnie też było na początku ciężko brzuszki robić...Teraz robię po 50 rano i wieczorem bez problemu.