To aż śmieszne. Zaczynać po raz setny. Po raz kolejny pisać Wam o moim nowym starcie. Ale wierzę, że teraz to już ten jeden jedyny raz.
Wiele się nauczyłam. Zrozumiałam, że zmiana jakiej chcę dokonać w sobie nie może być tylko chwilowa. Że to nie potrwa tylko miesiąc czy dwa, schudnę parę kilogramów na ćwiczeniach i diecie, a potem wrócę do dawnych nawyków i wszystko będzie ok. Niestety, tak nie będzie.
Dojrzałam do podjęcia decyzji o prowadzeniu po prostu zdrowego trybu życia. O podjęciu aktywności fizycznej, która nie tylko ma mnie zbliżyć do wymarzonej wagi, ale także wpłynąć na moje zdrowie (fizyczne i psychiczne), na moją siłę i wiarę w siebie.
I w końcu tak jest. Zaczęłam walczyć o lepszą siebie 1 lipca. Lepiej jem, więcej ćwiczę. Podsumowując lipiec udało mi się wykonać 14 treningów (głównie Skalpel oraz Skalpel Wyzwanie Ewy Chodakowskiej), a także 2 razy jeździć na rowerze (po ok 25 km. )
Jestem z siebie naprawdę dumna. W między czasie (1-11 sierpnia) byłam na wakacjach i to był mój czas resetu. Nie ćwiczyłam. Nie patrzyłam też tak bardzo na to co jem, chociaż chyba zdrowe nawyki zaczęły już po prostu we mnie istnieć. Jadłam głównie ryby (jak można nie wykorzystać świeżych rybek nad morzem?;), zdarzyło mi się zjeść pizzę czy gofra, ale było to tak sporadyczne w porównaniu do moich wcześniejszych urlopów, że naprawdę jestem z siebie dumna. Wyjazd za bardzo nie wpłynął na moją sylwetkę, chociaż może widać troszkę moje pofolgowanie na brzuchu ;)
Od dzisiaj chciałabym prowadzić ten pamiętnik. Chcę go pisać głównie dla siebie. Dla większej motywacji, możliwości sprawdzenia siebie, swoich postępów, wypatrywania błędów. Przyznam szczerze, że rzuciłam wagę w kąt. Naprawdę, nie wiem ile obecnie ważę i jakoś lepiej mi się z tym żyje. Dla porównania wrzucam swoje wymiary z 1 oraz 30 lipca.
1 lipca
biust: 99,5 cm
pod biustem: 80 cm
talia: 78 cm
biodra: 100 cm
pupa: 110 cm
30 lipca
biust: 93 cm(-6,5cm)
pod biustem: 77,5 cm (-2,5cm)
talia: 76 cm(-2cm)
biodra: 97 cm(-3cm)
pupa:109,5 cm (-0,5cm)
Może nie są to bardzo spektakularne zmiany, ale bardzo się cieszę z tego, że są mierzalne jakiekolwiek. Wizualnie cieszy mnie fakt, że zmniejszył mi się cellulit, brzuszek trochę się spłaszczył, a pośladki ujędrniły i podniosły :)
Mam nadzieję, że dołączycie do mnie w walce o zdrowe i lepsze życie, a ubywające kilogramy będą tylko dodatkowym atutem tego przedsięwzięcia.
Ściskam.
A.
formicarufa
13 sierpnia 2014, 13:18Wspierajmy się razem, bo ja mam zupełnie tak samo jak Ty z odchudzaniem, Ja też mam plany i nie chcę aby znów moja niekonsekwencja dała górę. Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki,