Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Witam po powrocie :)
30 grudnia 2008
Generalnie oczywiście po tygodniu u mnie dieta wzięła w łeb, bo u rodziców nie jestem w stanie jej zachować :) Mój mąż dzielnie trzymał się do świąt, choć o ile wiem jego dieta polegała na bardzo nieskutecznej metodzie jednego posiłku dziennie :( Efekt był taki, że w przedświąteczny weekend prawie zemdlał na zakupach, a waga wskazywała co prawda prawie 8 kilo mniej, ale cóż z tego, kiedy po świętach raz, że wrócił prawie i do wagi, a w dodatku ciągle ma teraz jakies problemy żołądkowe.... zostawić faceta samego w domu z dietą i jadłospisem, i proszę... jadłospis w kąt, a on się katuje, a potem płacze, że co schudnie, to wraca do dawnej wagi.... no nie dziwne, jak żołądek mu się nie kurczy i podżera ile wlezie....
mrsszaya
30 grudnia 2008, 16:27super ze mąż też sie odchudza, no moze gorzej z metodami ale fajnie ze masz sojusznika. Mój mi tylko podstawia zarcie pod nos, a to chipsy a to czym innym zapachu narobi :-) ale pod choinke dostalam fajna wage z zaw tłuszczu w organizmie i jak sie zwazyl to stwierdzil ze jednak pare kilo powinien zgubic bo ten brzuszek piwny to jak 6ty miesiac ciazy :-) i teraz sie wazy i chwali jak tylko cos zgubi :D
hoffnung
30 grudnia 2008, 15:30to bardzo dobry termin na powrót do diety. U mnie też w święta folgowania było co niemiara, ale czasmi trzeba. Do końca stycznia walczę z ostatnimi 2 kilogramami i ruszę w miaso by wybrać suknię ślubną. Buziaki