No cóż było pięknie przed świętami. To co osiągnąłem od sierpnia poszło w diabły. Dobrze, że nie przytyłem więcej niż schudłem. Skończyło się świętowanie i ferie - czas wziąć się za robotę. Na początek metodą kropek nie jem słodyczy i codziennie ćwiczę.
Od dziś rozpoczynam chodzenie do pracy, zamiast jeżdżenia - to będzie 5 km/dziennie marszu - niewiele, ale zawsze coś. Do tego dorzucę ćwiczenie z uczniami, jak najwięcej się da podczas treningów. Ponieważ rozpoczynam dodatkowe zajęcia samoobrony z dorosłymi to i okazja do większego wysiłku będzie.
Co do słodyczy to wiadomo - zero słodyczy i słodzenia, a bonusowo niejedzenie po godzinie 21:00.
Zobaczymy jakie te dwie rzeczy dadzą efekty. Pierwszy punkt kontrolny za trzy tygodnie i wtedy zdecyduję o ewentualnych korektach. Trzymam się moich zasad odchudzania ewolucyjnego, a więc nie za dużo na raz. Wyrobić sobie nawyki w drobnych sprawach, a potem to rozwijać.
Co do pisania tutaj. Jakoś nie mam zacięcia i motywacji, ale może uda się popełnić nieco więcej wpisów niż zwykle, przynajmniej dla siebie - dla uporządkowania myśli