Wróciłem po obozie. Jednak nie padłem. Udało mi się poprowadzić wszystkie treningi i mimo zmęczenia byłem bardzo zadowolony.
To prawda, że jeśli się robi to co się lubi to się nie pracuje, a wysiłek włożony w taką działalność jest przyjemnością. To mnie motywuje jeszcze bardziej żeby przejść z prowadzeniem klubu na pełnoetatową pracę. Niestety na razie to niemożliwe - za mało chętnych, ale pracuję nad tym :) .
Sam niestety niewiele poćwiczyłem, jedynie co drugi dzień 3 km biegu, ale w końcu nie po to tam byłem - byłem tam dla dzieci.
Jeśli jesteś bardziej zainteresowana/y tym obozem to zapraszam na stronę klubu na facebooku - sukcesywnie pojawiają się tam zdjęcia z kolejnych dni:
Teraz muszę się wziąć za siebie plany są ambitne - jak zwykle, ale o tym nieco więcej tutaj: