Waga prawie dobija trzycyfrówki - rewelacja.
W sobotę sobie pobiegałem zrobiłem 9,4 km i udało mi się poprawić średnią prędkość o ok 15 sekund na kilometrze. Szaleństwo - sądzę że to efekt mojej półtoratygodniowej pracy. Powiem szczerze że biegłem na takim zmęczeniu jak zwykle więc chyba poprawiają się powoli możliwości mojego organizmu.
Dziś rano kolejny zestawik. Nowością był cięższy hantel który robi u mnie za kettla :) Aktualnie ma 10 kg. Były wymachy kettlem-hantlem, padnij-powstań i brzuszki ze skrętem tułowia i dotykaniem łokciem przeciwnego kolana. 15 minut jazdy.
Na razie nic mnie nie boli zobaczymy jutro. A propos bólu od dawna szwankowała mi lewa łydka. Chyba już wyzdrowiała bo jej nie czuję powoli będę mógł wprowadzać do moich treningów ćwiczenia mocniej obciążające łydki. Bardzo mnie to cieszy.
Ebek79
21 stycznia 2015, 08:00No dobra, przyznaję, że mnie tu dawno nie było. Ze dwa miechy? Nieważne. Ale czy Ty nie miałeś niższej wagi? Albo przez to niezaglądanie nie jestem w temacie. Obiecuję poprawę:) A teraz uciekam, bo mi wstyd jak wymiatasz z bieganiem i zestawami ćwiczeń siłowych:)
Sheng2
21 stycznia 2015, 12:25Oj miałem, miałem ale wiesz święta były :) także startuję prawie że z punktu wyjścia :D