No i pierwsze dwa dni pięknie przepracowane. Wprawdzie
troszkę inaczej niż w planie, z powodu kontuzji, ale czuję tą pracę. Dziś troszkę
luźniej, najpierw poprowadzę 2 treningi, potem sam poćwiczę z sai i trochę
siłówki. Wczoraj na bieżni poszalałem. Myślałem, że nie jestem w stanie biec z
prędkościa 3,45 min/km (16
km/h), a tu niespodzianka. Na koniec biegu na bieżni
ustawiłem sobie taka predkość i pędziłem przez minutę i wiecie co? Nawet nie
było tak źle. Korci mnie, żeby dłużej biec w takim tempie – sprawdzić ile dam
radę, ale to może innym razem. Plan jest planem i trzeba go realizować a nie
ulegać zachciankom.
Waga spadła do poziomu sprzed świąt – dobrze. Teraz mogę się
wziąć za jej dalsze zbijanie. Plany są ambitne – zobaczymy co z nich wyjdzie.
Sheng2
11 stycznia 2012, 10:08Zapraszam, zapraszam - postaram się żeby ten blask jak najdłużej był :)
Aziya
11 stycznia 2012, 09:14:) Pogrzeję się w blasku twojego samozapału..może coś na mnie skapnie :) Miłego dnia i oby szybko kontuzja minęła!