Zrobiłam dziś rano świeże pomiary i oczom własnym nie wierzyłam.
W biuście i w biodrach po 1 - 2 cm różnicy.
W pasie aż 7!
Ale największy szok przeżyłam z pomiarami uda. Mierzyłam dwa razy, bo nie chciało mi się wierzyć.
Tym bardziej, że właśnie w udach przybyło mi ostatnio najwięcej.
I jest 10 cm różnicy! Szok!
Więc zważyłam się jeszcze raz, bo jakoś wierzyć mi się nie chciało w tak mały spadek wagi, tym bardziej, że luzy czuję wyraźne w pasie i w ogóle.
No i co?
Albo moja waga oszalała, albo ja.
Ukazało mi się równiutko 68, czyli to wskazywałoby na to, że jednak zrzuciłam ten kilogram w ciągu tygodnia.
Nooo, od razu humor mi się poprawił i zęby pokazałam w szerokim uśmiechu.
To jest właśnie ta motywacja, o którą mi chodziło. SUPER!!!
Aż chce się żyć!!!
andzia655
23 lutego 2014, 20:08Więc ciesz się kochana i działaj dalej.
dede65
23 lutego 2014, 19:57chciałoby się powiedzieć :a nie mówiłam ;))))))), Tak trzymać!!!!!!
otoja1981
23 lutego 2014, 12:12Suuperrr! Dla takich momentow warto sie poswiecac i to jest recepta na dobry dzien :)
Bamtaro
23 lutego 2014, 11:51Gratuluję:) Najbardziej cieszą pewnie te spadki cm, bo znaczy że można pomachać tłuszczykowi na pożegnanie :D Najlepszą motywacją jesteśmy sami dla siebie to prawda :))
Lisaveta_
23 lutego 2014, 11:43Gratulację. Sama się zmotywowałaś do dalszej walki.