Muszę przyznać, że wspólne odchudzanie razem z mężem wychodzi nam całkiem nieźle. On pilnuje mnie, ja jego, ja robię nam posiłki do pracy, on wspiera mnie gdy mam ochotę na coś słodkiego. To był dobry pomysł, na wspólne odchudzanie, mam nadzieję, że wytrwamy. Mąż od 2 stycznia zgubił 4kg a ja zgubiłam 3kg. Póki co jest dobrze oboje się wzajemnie napędzamy. Wczoraj zjadłam jednego cukierka, ale tylko dlatego, że mam okres i zwyczajnie nie dało się, ale jestem dumna, że był to tylko jeden cukierek a nie cała garść :)
Dziś w pracy częstowali cukierkami, wczoraj ciastem, biorę wszystko, nie tłumaczę się biorę, a potem pakuje do torebki i oddaje w domu tacie :) Nie mam zamiaru im się tłumaczyć, że się odchudzam bo już kilka razy zaczynałam i upadałam, więc póki co przyjęłam taktykę nie chwalenia się nikomu. Pisałam już wcześniej o podejściu moich koleżanek i kolegów z pracy.
Wczoraj zjedliśmy:
I: kromka chleba graham z pastą jajeczną z szynką i natką pietruszki
II: Mały pojemniczek sałatki owocowej (banan, pomarańcza, mandarynka, jabłko i brzoskwinia)
III: tortilla z sałatą, grillowaną piersią z kurczaka, papryką i ketchupem
Obiad: Duszony schab z ziemniakami
Kolacja: Muesli z mlekiem
Nie wiem czy jest ok, na pewno się nie głodzimy, nie liczę kalorii bo tak jak pisałam nie potrafię i nie mam na to czasu. Dziś jedziemy do znajomych więc nie wiem jak będzie wyglądała kolacja, ale w planach mam:
I: Pasta z jajkiem i groszkiem zielonym
II: Sałatka owocowa
III: Kaszka kuskus, grillowana pierś z kurczaka, duszona fasolka zielona z marchewką
Obiad: Zupa krem z brokułów z grzankami czosnkowymi
Kolacja: Bagietka pełnoziarnista zapiekana z pieczarkami
Tyle, że pewnie kolację zjemy u znajomych więc małe odstępstwo na pewno będzie.
Ogólnie ostatnio mam jakąś depresję, nie wiem czy to ta pogoda, czy ten okres poświąteczno-noworoczny, czy problemy, które się nawarstwiły ostatnimi czasy w mojej rodzinie, ale chodzę osowiała, milcząca, nie pozwalam mężowi się dotknąć biedny myśli, że zrobił coś nie tak, tłumaczę mu, mówię, że to nie jego wina ale jego dotyk mnie po prostu denerwuje, mam tak napięte mięśnie z nerwów i stresów, że po prostu denerwuje mnie to. Ostatnio relaksuję się przy układaniu puzzli, kiedyś ułożyłam 3000, które wiszą dumnie na ścianie teraz mam 1500 i pewnie niedługo ścian mi zbraknie :) bardzo lubię siedzieć i układać, tak mnie to relaksuje, ale tylko w okresie zimowym bo w lecie mam ogród, kwiaty i inne zajęcia.
Wracam do pracy bo mam sporo do nadrobienia po tym niekończącym się wolnym :)
Miłego dnia życzę Wam wszystkim :*
aga.tr
10 stycznia 2015, 21:35tak trzymac :) Zmień tylko śniadanie na bardziej kaloryczne i większe, wtedy do obiadu zjesz tylko drugie śniadanie i ogółem kalorii będzie mniej. :) Złe samopoczucie to pewnie od diety bo wiesz ze masz ograniczenie i Cię to denerwuje, zjadaj avocado, podobno dobre na stres, buźka!
SeasonsOfLove
12 stycznia 2015, 09:26Dzięki za rady i za wsparcie :) będę musiała pomyśleć nad tym śniadaniem bo ja ze śniadaniami nie bardzo, zwłaszcza rano jeść nie chce mi się wcale.
angelisia69
9 stycznia 2015, 16:58no to jak z malzonem to bedzie wam latwiej bo nie musisz 2 posilkow przygotowywac roznych tylko pewnie jadacie podobnie.Ja kiedys mialam bzika na punkcie puzzli,teraz moj syn zalapal i uklada sobie a ja mu sklejam takie wlasnie obrazki ;-) Milej pracy
SeasonsOfLove
12 stycznia 2015, 09:28Z mężem o wiele łatwiej przynajmniej nie jestem sama i masz rację łatwiej się gotuje :) ale posiłki i tak muszę dwa różne bo jeszcze tata z nami mieszka a jemu nic nie szkodzi, szczupły jest bardzo od zawsze. Puzzle muszę dziś skończyć układać bo mi mąż obiecał kwiaty jak skończę :)