Wracam z podkulonym ogonem, bardzo chcę schudnąć i wiem, że powinnam zacząć od odchudzania w głowie, to wszystko nie jest takie łatwe, zwłaszcza dla mnie osoby, która ma tak słomiany zapał. Zaczęłam od Nowego Roku w zasadzie zaczęliśmy wspólnie z mężem odchudzanie dokładnie 2 stycznia 2015 roku. Mąż jest otyły i ja też jestem otyła, doszliśmy do wniosku, że musimy spróbować razem, mam nadzieję, że nam się to uda. Staram się gotować dietetycznie, pięć posiłków co 3 godziny mało a często, zobaczymy jak będzie nam szło. Nasz problem tkwi w tym, że oboje bardzo się kochamy i nie przeszkadza nam na wzajem nasza otyłość a drugi i ważniejszy problem to taki, że oboje kochamy jeść, uwielbiamy słodycze, dobre jedzenie, dobre obiady, fast foody itp. Dlatego jest nam tak ciężko, M. udaje twardziela ale wiem, że podjada i że też rzuciłby się na jedzenie. Dla mnie jest o tyle trudniej, że muszę walczyć ze sobą i swoimi słabościami i jeszcze muszę pilnować męża, ale to pilnowanie wychodzi mi na dobre bo krzycząc na niego, że nie może tego jeść sama się mobilizuję, że ja też nie mogę chociażby dla przykładu (mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi).
Mam zamiar gotować normalne posiłki tyle, że bardziej dietetyczne, np dziś dla taty zupa kapuściana normalnie na kości z zasmażką, a dla nas na piersi z kurczaka bez żadnych zasmażek, dla taty kotlet normalnie smażony w panierce a dla nas duszony, pieczony albo gotowany na parze. Podobnie ze śniadaniami i kolacjami dla nas pieczywo pełnoziarniste z masłem ( z masła nie zrezygnuję, mam swoje zdanie na ten temat), wędlina, sałata, pomidor, itp. Powiedzcie czy w taki sposób uda nam się powoli schudnąć?
Nie potrafię liczyć kalorii, zresztą nie mam na to czasu, będę gotowała intuicyjnie, dla męża 1/3 albo 1/2 posiłku więcej niż dla mnie. Nie wiem czy dobrze robię, nie chcę być na diecie tylko zmienić nasze podejście do żywienia a przy okazji powoli schudnąć. Nie potrzebujemy niewiadomo jak szybkich spadków, potrzebujemy zdrowo i powoli chudnąć.
Mam mętlik w głowie...pomózcie :(
aga.tr
6 stycznia 2015, 10:29hej, zaglądam do Ciebie co jakiś czas i patrze czy napisałaś, cieszę się że się pozbierałaś i podjęłaś słuszną decyzję. Kibicuję baaardzo!! Wiesz dieta oczywiście jest mega ważna bo podobno to 70% sukcesu. Reszta to ćwiczenia, spróbuj o tym pomyśleć. Wiem jak trudno się zmobilizować :( mam nadzieję że teraz mi się uda. Podejście do diety masz dobre, ważne że nie głodówka tylko zdrowe odżywianie.