Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Kiedy w końcu mi się uda?
28 lipca 2010
Postanowiłam że tym razem będę konsekwentnie prowadzić ten pamiętnik. Może to pomoże, bo na razie motywacji brak. 10kg poszło jak batem strzelił. Ale ja nie widzę różnicy w swoim wyglądzie, nadal widzę taką gruba krowę jak wcześniej. Na nic się zdają zapewnienia że widać że schudłam, co z tego jak ja nadal czuję się tak samo gruba jak wcześniej. I denerwuje mnie fakt, że ubrania nie stały się aż tak luźne jak się spodziewałam, nogi wcale ładniej nie wyglądają. Nadal mam dwa podbródki, nadal fałdy na brzuchu, grubaśne ramiona. Skąd te kilosy mi zleciały? Teraz jest o wiele trudniej. Ciepło jest a w taką pogodę wbrew wszystkim znanej opinii że jest się bardziej aktywnym - ja nie mogę zmusić się do żadnego sportu. W zimie było mi o wiele łatwiej, na dworze mróz, nie było co robić to się przebierało w krótkie spodenki i bluzkę i żeby się rozgrzać to się ćwiczyło. teraz co zacznę cokolwiek robić, czy to skakanka, czy brzuszki, czy bieganie - od razu jestem spocona. Nie mogę. A z jedzeniem jest jeszcze gorzej. Jak było daleko do celu jakoś się motywowałam "Zobaczysz, schudniesz, wszystko się zmieni. będziesz mieć jeszcze większą ochotę na sport, na odchudzanie" a tu lipa. Coraz trudniej mi się zebrać. Są dni, takie jak dziś, co tylko siedzę i jem... I myśli: "Jutro zaczniesz wszystko od nowa"... I są takie, kiedy potrafię się opamiętać. Ale jest ich coraz mniej. I dlaczego moja waga tak bardzo się waha? W dniach, kiedy się pilnuję, dużo piję, mniej jem, pokazuje 70. A gdy już przyjdzie taki dzień, gdy skuszę się na coś większego, pokazuje nawet 73. I wtedy mam jeszcze mniejszą ochotę i dalej sobie folguje....
adaewelina
28 lipca 2010, 12:58...że wszystko zależy od Ciebie...ja sobie powtarzam to za kazdym razem:/ a odchudzam się od ok 2 miesięcy,ale chyba po raz pierwszy wziełam sobie szczerze do serca,że to nie może dłużej tak trwać....Uda Ci siętrzeba się wzajemnie wspierać a wszystko się ułoży i pokażemy na co nas stać!