Zaczynam rozumieć ,że moim problemem nie jest jedzenie , ale emocje . To one sabotuja moje życie .
Dziś nie było lepiej. Miałam poszukać prezentów, a skończyło się na zakupie kolejnej sukienki i innych dupereli. Dla mnie.
Później grzane wino... bo jarmark. No dobra dwa grzane wina. Teraz siedzę na kanapie, oglądam The crown i coś czuję, że na dietetycznej kolacji się nie skończy.
Dlaczego to wszystko?
Bo mi smutno, bo jestem zmęczona i ostatnio wszystko jest dla mnie trudne.
Ale dość tego. Może dziś dałam znowu ciała, ale jutro jest nowy dzień.
Zrobiłam zakupy na zdrowe domowe jedzenie i od jutra zaczynam.
Dbam o swoje ciało i zdrowie. To jest moja świątynia.
Nie chcę biec przez życie, bo nawet nie mam czasu rozejrzeć się co wokół.