Po wczorajszej euforii dziś spadek formy.
Powinnam sie wziąć za jakąś robotę - odgruzować mieszkanie, mam duże zlecenie do skończenia. Tymczasem zamulam na kanapie i oglądam Netflixa.
Mam straszną ochotę na kawę i eklerka - ehhhh. Muszę wytrzymać jeszcze dwa tygodnie, do urodzin Ł. Wtedy pozwolę sobie na jakieś kulinarne szaleństwa :) Już zaplanowałam menu> Będzie zdrowo ale pizza i ciasto czekoladowe też sie pojawią :) Wszystko domowe, więc będę kontrolowała składniki :) Czy wy jak macie kryzysik to też żyjecie planami na nadchodzące przyjemne wydarzenie? Myślicie co smacznego zjecie i jak zrobić to, żeby nie zawalić diety po całości? Poprawia mi to humor.
Dzisiejszy obiadek - pieczone udka, awokado i sałatka pomidorowa - mniaaaam
KochamBrodacza
14 maja 2018, 09:20O matko! Jakie tu pyszności :D
martiniss!
12 maja 2018, 14:32Ależ apetyczne :) uwielbiam udka :)