czasami czuję się jak wypuszczona z klatki
nagle odkrywam, że to, co robię i to kim i jaka jestem, jest fantastyczne
przedziwne uczucie, gdy ktoś łapie strzępki twoich słów jakby były mantrą, czymś niezwykle istotnym... do tej pory to ja skupiałam się na najdrobniejszych szczegółach, czy wszystko ok, czy aby nie czuje się źle, czy nie jest smutny... teraz w ogóle o tym nie myślę, bo nie umiem
ponieważ impreza była składkowa, jako strona poruszająca się po kuchni, przyniosłam sałatkę z zupek i sernikobrownie
po raz pierwszy od dawna nie było to dla otoczenia naturalne, że wyszło pysznie - duma w oczach drugiej strony ? bezcenna
o dobre wrażenie nie musiałam się martwić :)
kurcze zaczynam doceniać to, że przez sześć lat byłam kurą domową, teraz mogę udawać, że te wszystkie pyszności, które wychodzą spod mojej ręki powstają ot tak :) między malowaniem rzęs, a wyborem butów na wyjście
zastanawiam się tylko czy nie żałuję energii i miłości, którą włożyłam w robienie drugich śniadań
gzemela
3 czerwca 2013, 14:37Też bardzo lubię pichcić i dogadzać swoim bliskim, ale na moje szczęście, nie zapominają o komplementach ;)
Abracadabra1989
2 czerwca 2013, 19:42Gratuluję i strasznie się cieszę! :) Szczęście osoby, której na nas naprawdę zależy, zaczyna się od naszego szczęścia! A gotowanie? Cóż... Niezależnie od poziomu emancypacji - zawsze jest w cenie! ;)
Mrrrr...
1 czerwca 2013, 22:51Nie żałuj, bo wszystko jest po coś. W twoim przypadku po to, abyś miała to poczucie, że Ty byłaś ok. To ta druga strona zawiodła. No i teraz odcinasz kupony sześcioletniej "edukacji":)