nie mogę złapać rytmu po tej przeprowadzce
mieszkanie jest piękne, okolica również, cieszę się, że się przeprowadziliśmy i przyznaję, ze nie było sie czego bać :)
ale wszystko się jakoś strasznie pozmieniało
nie mogę wrócić do mojego zwykłego rozkładu dnia
zasypiać i wstawać o ludzkiej porze, zorganizować dom, wziąć sie za ćwiczenia...
naprzeciw moich okien jest skweropark - codziennie o czwartej rano budzą mnie ptaki, które wrzeszczą jak szalone
- jest ich minimum 10, cwaniaczków (tyle dźwięków odróżniam)...
jeden robi titutitu, jeden tłitłit, jeden jeszcze dzwoni jak dzwonek od roweru, normalnie dzicz!
jutro kolejna próba back to reality
jak na razie jest 3:26, a ja nie mogę zasnąć :(
leje deszcz i tak strasznie hałasuje na tych skośnych oknach :(
chciałabym już sie przyzwyczaić do nowych dźwięków
jestem bezwstydną marudą co?
jeszcze taka uwaga: wszędzie w około słyszę, że młodzi ludzie nie mają nadziei na lepsze jutro, że są zdołowani arcytrudną rzeczywistością...
czy wy też jesteście zdołowane?
czy może wierzycie w to, że wszystko zależy od człowieka, a nie od warunków zewnętrznych?
dietadiabetyczki
19 kwietnia 2012, 13:15przyzwyczaisz się :) ja do windy sie przyzwyczaiłam :) do sąsiadów , do sprzątaczki :P dasz radę :)
milenos
17 kwietnia 2012, 11:08złapiesz ten rytm, ale przecież troche minąc musi czasu! daj sobie kilka tygodni. Ja mieszkam już prawie rok w naszym mieszkaniu a czasem jeszcze czuję się nieswojo - najbardziej jak "za bardzo" sprzatne mieszkanie i jest zbyt sterylnie ;-) Czy jestem zdołowana? próbuję jakoś myśleć optymistycznie i NAWET! czasem mi sie to udaje. ale najcześciej jest kiepsko. I uwazam,ze jednak wiele zalezy od warunkow zewnetrznych. Nie kazdy ma taka ogromną siłę w sobie żeby pokonywac co chwile warunki zewnetrzne....
gzemela
16 kwietnia 2012, 15:08Oj, ja dzisiaj też miałam kłopoty ze spaniem, przez sąsiadów. Do 24 jeszcze nie spałam, a o 4:30 już nie spałam. Matoly nie pracują, więc łażą po nocach, trzaskają drzwiami, stukają, pukają, a wiadomo, że w nocy wszystkie odgłosy słychać 10 x głośniej. Nie pomagają nasze prożby, ani groźby :( Ręce opadają.
to...ja
16 kwietnia 2012, 05:58ja myślę, że na naszą sytuację składa się wszystko po trochu - bo i może być tak, że człowiek żyje w trudnej sytuacji zewn., ale jest tak zdeterminowany, że osiąga sukces i zmienia swoje życie na lepsze. Z drugiej strony można mieć wszystko od zawsze, a samemu być takim, że sobie nie poradzisz