11:00 tak jak przypuszczałam ciasto upiekłam, ale go nie jem - słodkie jest i jakoś tak masłem pachnie...
pan i władca wziął część ciasta do pracy dla chłopaków na poprawę nastroju :) mają tam teraz straszne przedszkole - przyszli jacyś nowi ludzie, których trzeba wdrożyć, pewnie trochę z tym roboty i nerwów :)
część podrzucę do rodziców i w ten sposób się nie zmarnuje :)
w ogóle jakoś mi nie wyszło to ciasto - w planie było, że migdałowe placki przełożone kajmakiem :) ale ten kajmak to jakaś podejrzana sprawa! wogóle się nie zrobił! mleko nie zgęstniało i smakowało jakoś dziwnie...
zrobiłam więc krem budyniowy, ale też mi średnio wyszedł - jakby nim rzucić o ścianę, to chyba by nie spadł :)) taki jest gęsty :))
no cóż teraz już wiem, dlaczego nie piekę ciast :))
a za oknem deszcz
izabelka1976
2 marca 2008, 12:48ja nienawidzę piec ciast. Chyba nic nie jest w stanie tak mocno wyprowadzić mnie z równowagi jak nieudane ciasto. Zmarnowany czas, zapał, nie mówię juz o kosztach.... Ale widzę, ze sprytnie podzieliłaś ciasto i dla Ciebie nic już nie zostało. Wyjdzie Ci to tylko na zdrowie i piękna figurę :o)))) Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli!!!
gelbkajka
1 marca 2008, 19:18u nas tez deszcz i silny wiatr... a ja juz wiosny wypatrywalam. Mam pytanie odnosnie Hogoshka- wypowiada nam wojne chemiczna... Takie bakolce sadzi ze szok!! Czy to normalne?? Pozdrawiam!!