zmartwienia małe i duże są doskonałą wymówką - niestety
dieta strasznie w kratkę, nie mogę złapać rozpędu,
chciałabym znowu wziąć się za codzienne półtoragodzinne orbitrekowanie,
nabrać wiatru w żagle
a tymczasem rzeczywistość jakaś taka szara - za oknem mróz, śnieg, wiatr,
w domu trochę cieplej, kwitną storczyki, po burzy znów zaświeciło słońce
czuję, że coś mnie gryzie w środku, jakiś niepokój,
zbyt często wzdycham cierpiętniczo
może, coś jest na rzeczy, a może to zwykłe malkontenctwo
oh.my.ass
27 lutego 2011, 16:02czuję się dokładnie tak samo, z dwojga złego lepiej aby było to malkontenctwo niżby coś na rzeczy miało być... cóż poradzić, czekać na wiosnę nam pozostało jedynie :) pozdrawiam
gio21
27 lutego 2011, 08:20To chyba już tesknota za wiosną - za kwiatami, trawą ... :)Też tak "zdycham" :)
lesson
26 lutego 2011, 16:10przyajmniej storczyki Ci kwitna...bo u mnie z tym krucho...//marze juz o wiosnie, kiedy bede mogla pojsc na spacer z wozkiem albo cala rodzinka na kijki...//niecierpie mrozu, wiatru i deszczu, taka juz jestem// wiosno przybywaj!
Morena79
26 lutego 2011, 13:13do wiosny, ja też jej pragnę z całych sił.... codzienność mnie dobija... łączę się w bólu!
stanpis1
26 lutego 2011, 12:00pozdrawiam. Już niedługo zima się skończy, zaczniemy wychodzić do ogródka i na spacerki. Będzie lepiej.
milenos
26 lutego 2011, 11:59widze,ze u Ciebie też sie jakos zrobiło cięzko - tak jak u mnie ;-( wszystko mowi - nie odchudzaj sie. niby w srodku chce ale jakos nie chce sie to przelozyc na działanie. co tu zrobić żeby nabrac tego wiatru w żagle? jak dorwiesz to to cos co Cie niepokoi to daj znac. trzeba zabic paskudztwo dobrymi myslami.