kolejny bardzo udany dietetycznie dzień :)
hmmmm chyba w ogóle udany dzień
- czuję, że wrócił mi humor i wiara w to, że będzie ok
zjedzone:
- kajzerka z szynką, pomidorem, kiełkami, kawa zbożowa z mlekiem
- szaszłyk (filety, pieczarki, papryka, cebula),
pieczone ziemniaki, surówka z mieszanych warzyw z jogurtem
- wasy, 2 jajka na twardo, kiełki
w sumie: 1100 kalorii
i bardzo dobrze
wymyśliłam co dam panu i władcy w prezencie na walentynki :)
(wiem, wiem, zawsze mówię, że nie lubię tego święta... w tym roku jest inaczej)
zamówiłam ręcznie robione czekoladki, które kurier dostarczy mu do firmy
- to się chłopak zdziwi
kilka razy dostałam w ten sposób kwiaty od niego
- za każdym razem byłam zaskoczona i zachwycona, a koleżanki pękały z zazdrości :)))
mrowaa
26 stycznia 2011, 12:50A takie jazdy mam przed @ standardowo... pms całą siłą:(
milenos
26 stycznia 2011, 09:24o jak dobrze,ze humor wrocil. Ja też nie lubie w walentynki szopek ale czasem zbiera mnie na sentymenty i jakos chcialoby sie to swieto uczcic. choc troszke..... te czekoladki to super sprawa :):) sama chetnie bym takie dostała mmmmmmm
mrowaa
25 stycznia 2011, 22:12w Wedlu widziałam takie ręcznie robione czekoladki;) Mniam:)))) A ja swojego chyba zamówię strój Batmana... jak dostanę ten strój pięlęgniarki heheheh:P Buziole!