eeeehhhhhhhhhhhh
nie ma się czym chwalić...
mnóstwo żółtego sera, winogrona, gruszki, wódka...
to w ramach solidarności z moim zestresowanym mężem, który jest kapitalistycznym degeneratem i dziś wywalił dyscyplinarnie trzy osoby
pan i władca odczuwa lekki dyskomfort, a ja jako żona szefa twierdzę, że dając ludziom miejsca pracy należy od nich wymagać lojalności
O!
stanpis1
7 sierpnia 2010, 08:16zachęcam, warto. Weź jakąś łatwą piosenkę , np. na dwa chwyty i graj i spiewaj, a rytm sam się ułoży. Gitarę też muszę kupić , bo moja rozgracona -właściwie to kiedyś pewni muzycy w akademiku pozyczyli moją i niby im ukradli nad jeziorem i oddali mi taką zdezelowaną defilę , a ona ze mną i tak objeździła pół kraju:) Przez granie w szkole i w harcerstwie nie grałam w domu, a takie rodzine muzykowanie może być fajowe.... Byłam już kilka razy w sklepie muzycznym, ale nie umiem sobie kupować niczego to strasznie trudne. Nie umiem sobie dogadzać.
stanpis1
7 sierpnia 2010, 08:09Twój mąż jest dobrym człowiekiem i myśli o innych , pewnie dlatego się przejmuje.
Mitucha86
7 sierpnia 2010, 01:07Dziś najbardziej mam ochotę właśnie na to. Jeśli chodzi o pracowników i lojalność, to zgadzam się w stu procentach. Hehe, a nie jestem ani szefem, ani żoną szefa. Mam takie zdanie jako pracownik. Może dlatego mnie doceniają jako pracownika. No i może jeszcze za ogromną uczciwość. Tak, uczciwość też jest ważna. Winogrona i gruszki w sumie też bym zjadła... ;P Pozdrawiam