pan i władca powiedział mi dziś,
żebym się zastanowiła
czy naprawdę jest mi tak źle w życiu
i że zaczynam dramatyzować
kurcze... takie słowa w jego ustach
są jak rózga po łapach
musiał się naprawdę zniecierpliwić,
bo przywołanie do porządku
słyszę od niego nader rzadko...
bo przywołanie do porządku
słyszę od niego nader rzadko...
a tymczasem rozwaliły mi się kalosze :(
kupiłam je 5 lat temu
- wtedy nikt nie myślał,
że kalosze będą tak modne hihihi :)
- wtedy nikt nie myślał,
że kalosze będą tak modne hihihi :)
śliczne były w czarne esyfloresy na białym tle...
zaopatrzyłam się zatem w nowe :)
takie oto:
mrowaa
27 lutego 2010, 18:38Choć ja je naszą tylko na budowie:P Buziaki!
milenos
27 lutego 2010, 10:05a mnie to interesuje baaaardzo jak tam steper sie ma?? ile masz juz kroków na koncie? :) :) :) ja jakos nigdy nie przepadałam za kaloszmai, tak naprawde to nie mialabym gdzie w nich chodzic. i jakos zawsze mi sie wydawalo,ze w takiej gumie to noga sie poci. heheh. choc wyglądaja naprawde slicznie.
izabelka1976
27 lutego 2010, 09:44za dobre słowo ;-) Biorąc pod uwagę Twój dzisiajszy wpis, mogę zyczyć Ci tego samego: zebyś jakoś odnalazła się w codzienności :o) A Mąz....mój mnie też w kwestii chorób duszy nie rozumie. Kto "tego" nie miał, nie zrozumie....A kaloszki czadowe! Sama bym sobie takie kupiła na codzinne wyjscia, ale ze najczęsciej chodzę do poważnej pracy, musiałam kupić stonowane. Buziaki!