Wczoraj przez te bóle z tyłu pleców i strach czy oby to nie nerki, pobiłam swój rekord w piciu wody haha :D Przekroczyłam 2L plus inne płyny :)))
Z plecami dziś już o niebo lepiej, choć nadal jeszcze coś tam czuję :/
Bylismy dzis u moich rodziców, więc jadłam normalnie ale za to mało piłam. Teraz na wieczór troche nadrabiam. Jestem pełna podziwu dla samej siebie, ze nie objadałam się ciastem. Zjadłam tylko dosłownie jeden kawałek murzynka :) Ciekawa jestem ile jutro będzie na wadze, bo dziś rano (po ostatnich akcjach rozwolnieniowo-okresowo-bóloplecowych było 0,5kg mniej :P Nie ukrywam, że chciałabym aby ten efekt się utrzymał. Zobaczę jeszcze jak jutro będzie z ćwiczeniami, ale raczej hantle sobie odpuszczę i pozwolę plecom dojść do siebie. Postawie na jakies lekkie aeroby :) W diecie tez pozostane przy tym btw z obnizonym białkiem, bo nadal nie mam pewnosci czy to jednak nie nerki... lepiej dmuchac na zimne. Jesli juz bedę się czuła znowu dobrze to najwyzej powoli dodam więcej białka i poobserwuję ;) Aczkolwiek myślę ze to jednak były mięsnie, bo przy zapaleniu nerek to raczej nie przeszłoby mi to tak szybko po jednym dniu...