pyszne i sycące
Na wadze piękna informacja: 92,3 kg. Jestem happy, bo już się obawiałam, że stanęło i będzie stało w miejscu w nieskończoność. Nie żebym zamierzałam zrezygnować z obecnego sposobu żywienia się, bo zwyczajnie za bardzo mi się podoba:))) Ale lepiej, jak waga przy okazji spada.
Od mojego powrotu na "drogę ku lepszej mnie" (czyli od 6 listopada) rezultat następujący:
94,5 - 92,3 = 2,2 kg
Oficjalna wieść:
9 DNI - 2,2 KG
Pięknie jest. Reszta też będzie dobrze, chociaż łatwo nie jest. Ale postanowiłam pokonywać trudności i zadania po kolei, małymi kroczkami, dotyczy to także innych sfer mojej rzeczywistości. Następny kroczek to dzisiejszy egzamin wewnętrzny. Zaraz siadam do testów, żeby mieć na bieżąco powtórzone. Notabene jestem chyba rekordzistką. Kurs zaczęłam w połowie maja, ostatnią jazdę odbyłam w ubiegłym tygodniu (regulaminowe 30 godzin!) - po prostu rekord absolutny. I częściowo odpowiedzialny jest za to mój "nieodpowiedzialny tryb życia", bo nie raz odwołałam jazdę z powodu samopoczucia lub zwyczajnego lenia. Ale jestem już na prostej i tu właśnie zamierzam zostać. Trzymajcie kciuki!!!!
10.30 - flądra z ananasem (pozostałość z wczorajszej kolacji:)))
Raz kozie śmierć. Idę na ten egzamin. Pójdę sobie pieszo, to się dotlenię i może trochę kalorii spalę. Narka!
Ebek79
15 listopada 2013, 12:17Ja tu czekam z kciukami:)
Senea
15 listopada 2013, 10:48Powodzenia na egzaminie, też to niedawno przerabiałam :)
Ebek79
15 listopada 2013, 08:53Gratuluję spadku!!!