Czas mnie goni, więc zrobiłam tylko połowę Kathy Smith (30 min) na dolne partie ciała - oby tylko nie okazało się jutro, że nie mam siły chodzić, lol.
Pieczeń warzywna w piekarniku, zaraz robię kotleciki z kalafiora.
11.30 - smażona limanda i połowa sałatki z mozzarelli
Jeśli się wyrobię, to może jeszcze poćwiczę, ale nie mam w tym temacie dobrych przeczuć, lol.
EDIT: kotleciki zrobione, pieczeń się studzi, wyszło apetycznie, chociaż trochę bardziej miękkie i luźne, ale to wszystko przez to, że nie mam w czym zmiksować na papkę warzyw, bo mi robot padł, buuu... Teraz kawka i lecę na miasto, a jak wrócę, zabieram się za pakowanie jedzonka, bo reszta właściwie gotowa do drogi. Młodego jeszcze muszę przypilnować, żeby trochę zabawek sobie spakował.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
irena.53
29 stycznia 2013, 22:10Witaj tak czytam z zainteresowaniem Twój pamiętnik,bo ciekawy, o tych wyprawach i o tym, co robisz...Czytam przepisy, i byłabym ciekawa jak robi sie taką pieczeń warzywną, albo kotlety warzywne. czy może gdzieś bym znalazła ?... Tak to jest , nie zawsze idzie równiutko dzien w dzień, ale to tak normalnie, tylko trzeba następnego dnia dalej trwać w tym postanowieniu. To tymczasem, serdeczności, bo już sobie tutaj posiedziałam, poczytałam , a zaraz będę musiała iść spać, bo wcześnie raniutko wstać... cześć, pa, pa
zizaia
25 stycznia 2013, 15:24Kurcze, musze sie zmotywowac do cwiczen w domu, wszyscy cwicza, tylko ja sie nie moge przemoc, bu.