No cóż... wczoraj poległam. Nie wiem czy to wczorajszy stres tak podziałał, czy to jakiś chwilowy kryzys. Nie wytrzymałam i przed obiadem zjadłam dodatkowo kromkę z serem żółtym. .. A było tak dobrze. Wczoraj waga pokazała 121 kg, a dzisiaj już 0,5 kg więcej. Jak tak dalej będzie to już sobie metabolizmu nie podreguluję. W środę idę do dietetyczki, ciekawe co mi powie?
Gdybym nie musiała rodzince gotować to może bym miała mniej pokus, a tak to mi naprawdę ciężko wytrzymać.
Wiem, użalam się nad sobą, ale na tyle silnego charakteru żeby restrykcyjnie przestrzegać diety. Zobaczymy co dalej. Muszę wytrzymać.
gilda1969
7 września 2014, 15:09Dasz radę, tylko wpadnij w rytm. Rodzinie gotowałaś pewnie całe życie, wiec zrobisz to z zamkniętymi oczami na pewno nie musisz wcale próbować:))) Ja też odkąd przeszłam na dietę (30 kg. temu!), dalej gotowałam i gotuję obiady całej rodzinie - a gotuję dwa: im i sobie - inaczej. Ich nie próbuję a zawsze im smakuje, bo już się to po prostu na oko wie:) Dasz radę, nie szukaj wymówek, jeśli chcesz naprawdę te kilogramy przepędzić:)