Mój Boże, tak pięknie szedł mi mój cukrowy odwyk, ale moje hormony szaleją na tyle, że zupełnie nie jestem w stanie zapanować nad moimi zachciankami. Zjadłam połowę 3 bita, 2 krówki i 6 kostek czekolady. Wstyd mi, ale z drugiej strony specjalnie mnie to nie rusza. @ przyjdzie, rozwieją się problemy, a deficyt węglowodanowy spaliłam w następnujacy sposób:
-35 min. marszobiegu
-5 min spaceru z psem
-szorowaniem płaszcza
-45 min. intensywnego pływania na basenie
Cóż, wyszłam na zero. Następnym razem i tak będzie dobrze, bowiem nie mam zamiaru rozczulać się nad sobą, tym bardziej, że to ja mam wpływ na to, co wybieram do jedzenia. Mea culpa
Śniadanie: Makaron razowy z mięsem i warzywami (resztka ze środy :))
II śniadanie: serniczek bezglutenowy, wysokobiałkowy
Obiad: Mintaj z kaszą jaglaną w bułce wieloziarnistej (takie połączenie tylko przed okresem!
Podwieczorek: Zupa ogórkowa + łakocie
Kolacja: 2 kanapki z pastą rybno-serową, ogórkiem i pomidorem
Nie liczę ilość kcal, choć wiem, że powinna ona się mieścić z lekkim 'nadbagażem' normy. Spożyłam za dużo węgli i połowę dziennej zalecanej dawki białka.
Jutro naprawię błędy :)
Truskawka922
21 marca 2014, 20:24Przed @@ zawsze mam ochotę na coś słodkiego, ale w tym miesiącu powalczę z zachciankami! :) Tak jak napisała AgART95 - pogoda ma być śliczna, więc trzeba to wykorzystać :)
ewela22.ewelina
21 marca 2014, 19:54no kochana raz nie zawsze:D ja mialam napad wczoraj na beuno:D ale potem sie opanowałam:D