Dziś minie tydzień od mojego przyjazdu do UK. Nie spodziewałam się takiego stresu, choć byłam psychicznie przygotowana na to, że może nie być łatwo. W końcu zaczął się sezon, agencje pracy mają ręce pełne roboty i ludzie cały czas dojeżdżają. Wczoraj drugi dzień maszerowałam po agencjach i nic nie załatwiłam. Kazali tylko się zarejestrować, zadali kilka pytań i powiedzieli, że oddzwonią.
Szwędzam się wiem ulicami i patrzę na ludzi, którzy mnie otaczają. Oni mają pracę, pieniądze, perspektywy, a ja czuję się coraz gorzej.. Nawet spadek wagi mnie nie cieszy.. Nie czuję się dobrze. Ciągle dokucza mi alergia, a biorę już za dużo leków. Mogłabym spać po 10-12 h dziennie i dalej mi mało. W ogóle nie mam energii, czuję się zmęczona i wczoraj już przez głowę przeleciała mi myśl, że może czas zacząć się pakować i wracać..
W ręku mam słuchawkę i dzwonię do agencji. Ciągle włącza się sekretarka, a ja mam coraz mniej siły.. Każdego dnia boję się coraz bardziej, a już tak niedużo dzieli mnie od sukcesu..
Wiem, że powinnam pisać o diecie, jak mi idzie, ale szczerze - nijak. Samym jedzeniem się nie wyrzeźbię. Ciągle mam wrażenie, że jak pójdę na tę siłownie to będę chora.. A chyba potrzebuję się "wyżyć". Tylko jak, skoro wciąż A. wykłada na moje utrzymanie, znajomi piszą czy już znalazłam tę cholerną pracę, a mama w domu pewnie domyśla się dlaczego się nie odzywam i już zaciera ręce na mój przyjazd. Ale ja przecież nie mogę się poddać. Tym wyjazdem miałam sobie uświadomić kim na prawdę jestem; miałam odłożyć pieniądze i wyjechać na wymarzone wakacje.. Cóż, idę dzwonić jeszcze raz. Ale tak mi się nie chcę, bo chyba opuszcza mnie już nadzieja..
Myszak90
27 czerwca 2013, 11:50Znam ten ból, teraz o dziwo z pracą nie jest za ciekawie, przynajmniej w moich okolicach przeważają zwolnienia, ostatnio znajomego zwolnili z pracy, i mimo kilku lat doświadczenia nie potrafi nic znaleźć... Cóż, trzeba poczekać i wierzyć, że coś się znajdzie :) Powodzenia :)