Ależ wczorajszy dzień mi szybko zleciał! Nawet nie zdążyłam zjeść wszystkiego, co sobie zaplanowałam!
Dzień zaczęłam standardowo od owsianki, jakiś zdrowy element musiał być :D Miałam w planach robić gofry i przygotowałam nawet wieczorem ciasto, ale nie chciało mi się wcześniej wstawać, żeby je wypiekać. Poszły na drugie śniadanie. I od drugiego śniadania cały czas chodziłam najedzona! Naprawdę ciężko zmieścić dużo jedzenia, gdy człowiek cały miesiąc jadł normalnie, w ograniczonych kaloriach! Byłam też na dodatkowym wykładzie i była przerwa kawowa z drożdżówkami. Spróbowałam, ale nie były zbyt smaczne. Wieczorem zrobiłam ciasto francuskie ze szpinakiem i mozzarellą, bo przychodziła siostra. Miały być jeszcze placki ziemniaczane, ale moja doba była za krótka. Musiałabym czas na sen przeznaczyć na jedzenie :D Zresztą nie miałam już pod wieczór miejsca w żołądku :D Ok. 21 zadzwoniły koleżanki z pytaniem, pod którym nr mieszkam, zrobiły mi niespodziankę :-) Wpadły z winem i czekoladą, więc upchnęłam im trochę ciasta francuskiego i mojego ciasta bananowego. Chciałam, żeby jak najmniej zostało na następny dzień. W ogóle było mi bardzo miło, bo znamy się od października, a czułam się jakbyśmy były naprawdę starymi, dobrymi koleżankami :-) A co do ciast, to fasolowe wyszło o wiele lepsze, ale znów niesłodkie. Więc nie wiem co musiałabym tam dodać. Ale M. zrobił sobie polewę z gorzkiej czekolady i mówił, że mu smakuje. Więc połowę, która została dałam mu do domu :D A ciasto bananowe wyszło przepyszne! Niestety na dzisiaj zostały 3 małe kawałki, więc zjadłam na drugie śniadanie, wraz z jednym ciastem francuskim z wczoraj. Ale to tylko dlatego, że nie wyrzuciłabym tego, a nie miałam już komu dać. Ogólnie dziś jestem strasznie niewyspana, dlatego idę na krótką drzemkę, bo przecież trzeba wracać do ćwiczeń :D Jak będę miała wystarczająco dużo sił zrobię turbo, jak trochę mniej, to skalpel! Wieczorkiem poczytam, co tam u was ;-) Dzisiaj też byłam na dodatkowym wykładzie (taka dwudniowa akcja) i również były drożdżówki i kusiły okropnie, ale się nie dałam :-)
Powiem wam, że taki cheat day naprawdę poprawia tempo przemiany materii. Aż sama się dziwiłam :D
Śniadanie (330 kcal)
- owsianka na wodzie z jogurtem naturalnym, kostką gorzkiej czekolady, bananem, siemieniem lnianym, otrębami pszennymi i cynamonem
- zielona herbata z cytryną
II śniadanie (594 kcal)
- ciasto francuskie ze szpinakiem i mozzarellą
- 3 małe kawałki ciasta bananowego
- mała kromka chleba z amarantusa z odrobiną masła, szynką i ogórkiem
- mięta
Posiłek na uczelni (368 kcal)
- składana kanapka z chleba wiejskiego, masła, szynki i ogórka
- jabłko
Zostaje mi jeszcze 358 kcal, więc jakiś posiłek przed treningiem i po. Mam nadzieję, że nie przekroczę kalorii. Dziś bez obiadu, przez to dojadanie na drugie śniadanie. Ale od jutra obiecuję, że wracam na dobre tory :-)
Miłego wieczoru :-)
keisho
28 marca 2014, 17:47Powiedz mi kochana czy to ciasto bananowe to jakiś bardziej fit, czy normalne? Bo jak masz jakiś odchudzony przepis to ja z chęęcią usłyszę o nim :D I to prawda- cheat day pomaga w przemianie. Tylko żeby nie był za często :D
eMulina
27 marca 2014, 23:44jednym słowem mniam mniam. :D super, że się nie dałaś drożdżówkom :D ojej. dzięki za motywatory ;*
karolinka2703
27 marca 2014, 22:17Kochana miałaś urodziny? No to jeśli tak to spóźnione, ale szczere :D Ode mnie wszystkiego najlepszego, spelnienia marzeń, samych sukcesów, wielu uśmiechów i dużo dużo zdrowia ;) I czekolady ! (ale ciii) :D
kobiecymokiem93
27 marca 2014, 21:38Myślę, że taki cheat day nie tylko poprawił tempo przemiany materii ale i humor :) To wspaniale, że urodziny zaliczasz do bardzo udanych :) I miło ze strony Twoich koleżanek, że sprawiły Ci taką niespodziankę :) I jestem dumna, że dzisiaj nie skusiłaś na drożdżówki! :*
katerine246
27 marca 2014, 20:45Jeszcze w życiu nie zrobilam Turbo :( nawet skalpel z trudnością mi przychodzi buuu nie mam w ogóle kondycji.. zazdroszczę.
Anowela
27 marca 2014, 19:36dobrze mieć takie koleżanki przy których można się odprężyć. Hahahah ty pieczesz i innych karmisz :D (psss. też tak często robię, wymyślam najlepsze ciasto nie patrząc czy jest tuczące i później moja rodzina się zachwyca smakiem ale przekomarza się że ich tuczę :D ale w sumie wolę bardziej piec dla kogoś niż samemu jeść ) :D
Inna_1
27 marca 2014, 18:46Jaaaakie motywacje ;P ! dobrze że nie uległaś drożdżówkom;)