Witajcie!
Nawet nie wiem kiedy minęły te dni, bo tak naprawdę mamy już koniec tygodnia (przynajmniej dla mnie, bo jutro tylko jedne zajęcia, ale najgorsze!).
Dietkowo w sumie jestem zadowolona, bo tylko raz w tym tygodniu przekroczyłam kalorie, o niecałe 100. Ale to kwestia tego, że jak się nie najem, to podjadam i to mnie gubi! Wczoraj zjadłam pół pizzy z Biedronki, ale spokojnie, wszystko w ramach kalorii, które mi zostały. I nie przekroczyłam! Myślę, że raz na jakiś czas można sobie pozwolić. Mój M. (który ciągle chce przytyć, więc też liczy kalorie, ma dietę etc.) mówi, że jeżeli mieszczę się w kaloriach, to od czasu do czasu mogę coś przekąsić z listy "grzeszków i pokus", żebym nie miała napadów. Co prawda, jeszcze w tym tygodniu nie zjadłam nic słodkiego :-) zamiast tego jem mandarynki :D
Wiem, że jutro mogę zjeść jakieś ciastko, bo jadę z moim M. do jego kuzynki na urodziny. Ale wcześniej idę do Pure z tą wejściówką i mam nadzieję, że spalę trochę kalorii :-)
Wczoraj miałam siłownię na uczelni i chyba dobrze to wykorzystałam, bo obudziłam się z zakwasami od pasa w górę, a właśnie na tym się wczoraj skupiłam. Chciałabym dzisiaj zrobić Turbo, ale nie wiem czy znajdę czas, bo niedługo lecę na zajęcia, w domu będę o 20, a jutro mam kolokwium. No ale jak się sprężę, to może coś z tego wyjdzie :-)
Dzisiaj dzień zaczęłam inaczej niż zwykle. Zamiast owsianki zjadłam 2 jajka sadzone, pomidor, 2 wafle ryżowe i 2 mandarynki. Teraz się tylko głowię, co bym mogła zjeść na obiad. Mam pierś z kurczaka, więc pewnie ją zrobię na parze.
Słonko wygląda zza chmur, więc czas iść się uczyć :D
Mam nadzieję, że u was pełna motywacja i dużo chęci do zmiany na lepsze :-)
Jeszcze jedno: postanowiłam się zważyć i zmierzyć w następnym tygodniu, żeby mieć motywację na święta jak coś spadnie :-) co prawda będę przyrównywać do starych wyników, bo nie mierzyłam się miesiąc temu, ale mam nadzieję, że zauważę choć minimalne zmiany :-)
Trzymajcie się ciepło! :-*
Nawet nie wiem kiedy minęły te dni, bo tak naprawdę mamy już koniec tygodnia (przynajmniej dla mnie, bo jutro tylko jedne zajęcia, ale najgorsze!).
Dietkowo w sumie jestem zadowolona, bo tylko raz w tym tygodniu przekroczyłam kalorie, o niecałe 100. Ale to kwestia tego, że jak się nie najem, to podjadam i to mnie gubi! Wczoraj zjadłam pół pizzy z Biedronki, ale spokojnie, wszystko w ramach kalorii, które mi zostały. I nie przekroczyłam! Myślę, że raz na jakiś czas można sobie pozwolić. Mój M. (który ciągle chce przytyć, więc też liczy kalorie, ma dietę etc.) mówi, że jeżeli mieszczę się w kaloriach, to od czasu do czasu mogę coś przekąsić z listy "grzeszków i pokus", żebym nie miała napadów. Co prawda, jeszcze w tym tygodniu nie zjadłam nic słodkiego :-) zamiast tego jem mandarynki :D
Wiem, że jutro mogę zjeść jakieś ciastko, bo jadę z moim M. do jego kuzynki na urodziny. Ale wcześniej idę do Pure z tą wejściówką i mam nadzieję, że spalę trochę kalorii :-)
Wczoraj miałam siłownię na uczelni i chyba dobrze to wykorzystałam, bo obudziłam się z zakwasami od pasa w górę, a właśnie na tym się wczoraj skupiłam. Chciałabym dzisiaj zrobić Turbo, ale nie wiem czy znajdę czas, bo niedługo lecę na zajęcia, w domu będę o 20, a jutro mam kolokwium. No ale jak się sprężę, to może coś z tego wyjdzie :-)
Dzisiaj dzień zaczęłam inaczej niż zwykle. Zamiast owsianki zjadłam 2 jajka sadzone, pomidor, 2 wafle ryżowe i 2 mandarynki. Teraz się tylko głowię, co bym mogła zjeść na obiad. Mam pierś z kurczaka, więc pewnie ją zrobię na parze.
Słonko wygląda zza chmur, więc czas iść się uczyć :D
Mam nadzieję, że u was pełna motywacja i dużo chęci do zmiany na lepsze :-)
Jeszcze jedno: postanowiłam się zważyć i zmierzyć w następnym tygodniu, żeby mieć motywację na święta jak coś spadnie :-) co prawda będę przyrównywać do starych wyników, bo nie mierzyłam się miesiąc temu, ale mam nadzieję, że zauważę choć minimalne zmiany :-)
Trzymajcie się ciepło! :-*
streaker
12 grudnia 2013, 21:12Kochana wlasnie bo czasami trzeba sniadania urozmaicac haha:):*ja tez planuje porzadne pomiary dodac wkonccu;)
liliana200
12 grudnia 2013, 17:48Mi tak szybko czas zleciał, że nawet nie wiem kiedy a już jutro lecę do Polski. Mam nadzieję, ze będą jakieś zmiany! Trzymam kciuki.
changeoflife
12 grudnia 2013, 13:29oj leci ten czas, szkoda że tak nie ma kilogramami i centymetrami ale to akurat zależy od nas, a czas cóż niezależnie co będziemy robiły i tak upłynie...