Jaki był plan?- W długi weekend schudnąć.
Jak wyjszlo?- Jak zawsze czyli grill + kaszanka + ciasteczka u babci - ma.sa.kra.
Nie chciałam Wam się nawet do tego przyznawać, stąd moja 10cio dniowa przerwa w relacji ale już udało mi się wyprostować i ruszyć dalej z koksem.
Dzisiaj waga łaskawie pokazała mi 81,7 czyli -0,7kg od ostatniego wpisu
Zaskoczonam wielce, bo po takich bezeceństwach ma waga lekko mnie skonsternowała.
No nic. Cieszę się tym co mam.
Ćwiczenia? - W tym tygodniu dramatycznie mało. Wracamy do domu po 22.30 i tylko myć się i lulu. Rozwozimy zaproszenia na wesele i do wszystkich trzeba wejść, wypić kawę, posiedzieć, poopowiadać jak to będzie?, ile osób?, gdzie zabawa?, a czy DJ? czy kapela? Ughh...
Dzisiaj idziemy do księdza spisać cyrograf, oderbać okulary z optyka, zakupy, pakowanie ( bo jutro wyjeżdzamy w daleką podróż na wschód na Komunię chrześniaka eMa) i w ramach relaksu po całym tygodniu walki wieczorem na koncert Brodki.
Jeszcze ojciec eMa w szpitalu i trzeba chorego odwiedzić. Teraz zaczynam rozumieć co znaczy jak komuś doba jest za krótka.
Bardzo bym była kontent jakby waga w przyszłym tygodniu pokazała tyle samo co dzisiaj albo nawet i mniej. Może być ciężko mając na uwadze Komunię i to że w połowie tygodnia przyjdzie do mnie @ ale trzeba sobie stawiać jakieś cele.
Więc stawiam: Broń Boże nie mniej niż 81,7kg!
Hough!
Mileczna
14 maja 2013, 10:51Każdy spadek to spadek!! Gratuluję ... wróciłam wróciłam :) nieco wykończona ,ale psychicznie bardzo do przodu :)
kaska2112
10 maja 2013, 23:17Jedziesz z tym wszystkim bejbe, przy takich zawirowaniach moze cos spadnie, nie mow nie:)
Koko.Loko
10 maja 2013, 11:56Gratulacje :)
AriSa.
10 maja 2013, 09:04Gratuluje i zazdroszcze Ci spadku :)
nigraja
10 maja 2013, 08:38gratuluje spadku