Jestem w sumie z siebie zadowolona bo trwam w silnej woli z dala od słodyczy
noo, wczoraj było kiepsko, ale nie najgorzej -> zawsze mogło byc gorzej
ale ćwczeń się trzymam !!
codziennie ok godziny :))
to jest takie cudowne uczucie -> pozytywne zmięczenie mnie ogarnia po każdym "treningu"
szczególnie jestem z siebie dumna za to, że jak wczoraj sobie podjadłam i już już prawie wygrał mój wewnętrzny leń, ale nie. Choć w mojej głowie myśli kształtowały się tak:
"Ale jestem nażarta! Nie mam siły się ruszyć. Nie chce mi się ruszyć! Jak już sobie podjadłam to i tak dzień spalony... Po co jeszcze mam ćwiczyć?"
Ale nie ! Dałam radę ! Poczekałam, aż trochę mi się jedzenie uleży w żołądku i zaczęłam ćwiczenia !
Jestem naprawdę zadowolona z tej wytrwałości
Już po pół godzinie ćwiczeń zrobiło mi się tak lekko w brzusiu i wyglądał płasko z zarysami mięśni (które stają się caraz bardziej widoczne !)
Rano ja się dziś obudziłam to też brzusio był płaski :)) -> a nie wzdęty od najedzenia wieczornego jak to często mi się kiedyś zdarzało (tzreaba się przyznać to przeszłych słabości... by je POKONAĆ )
piosenka, która dodaje mi siły (może kojarzycie? ):
"Gotta fight another fight.
I gotta run another night"
"Never gonna give in, never gonna give it up, no!"