Dieta idzie pełną parą... zwłaszcza, że miałam wolny weekend. W prawdzie godziny posiłków dzisiaj miałam poprzestawiane, ale wszytko z jadłospisu zjedzone Niestety wkurzające jest pakowanie jedzenia do pracy. Na jutro mam zaplanowany obiad (warzywka i udko z kurczaka) w jednym pojemniku, twarożek na śniadanie w drugim, pomidor z cebulką w trzecim, marchewka w czwartym, a do tego trzeba zabrać kefir, dwie kromki chleba, gruszkę i jabłko... wyjdę z domu obładowana jak wielbłąd.Nie wspominając o tym, że nie cierpię w tej diecie takich głupich proporcji np.; 1,5 gruszki. No kurcze w sklepie nie sprzedadzą połowy gruszki, a jak kupie die to co mam zrobić z tą nieszczęsną połówką? Mieszkam sama, nie ma kto tego dojadać ;/ Albo kupiłam całą kapustę pekińską, bo potrzebowałam aż szklankę do sałatki... a reszta będzie więdnąć w lodówce bo nie ma gdzie jej wrzucić w jadłospis w tym tygodniu. Na koniec wyjdzie, że będę modyfikować 3/4 diety ułożonej dla mnie przez dietetyka. Nie wiem co mam z tym robić? Jak wy to ogarniacie???
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
rosbeatable
31 marca 2014, 10:30Musiałybyście zobaczyć minę moich koleżanek w pracy jak zaczęłam dzisiaj wypakowywać z torebki te wszystkie produkty - bezcenna ;D I oczywiście padły pytania czy ja na pewno mam dietę na zrzucenie kilogramów, bo po ilości można podejrzewać pomyłkę pani dietetyk ;)
peggy.na.obcasach
31 marca 2014, 02:04Nie dzień dobry masz ode mnie ogromny szacunek, że chce Ci się to wszystko dźwigać do pracy :) Piszę serio - ja staram się brać ze sobą coś totalnie kompaktowego i to mnie gubi, bo później jestem głodna i po powrocie do domu... cóż - wiadomo. Ale z drugiej strony często jem sałatki w pracy, zatem nie ma dramatu. Co do składników i tego co zostaje, to nie mam jeszcze chwilowo z tym problemu, bo wybieram się do dietetyka dopiero jakoś po Świętach, ale sama jestem ciekawa jak to będzie. Cóż - trzymam kciuki!
RadioactiveDream
31 marca 2014, 00:30Ja siadam w niedzielę wiczorem, przeglądam listę zakupów i staram się pozamieniać tak żeby uniknąć takich "połówek". Jak się nie uda to zaokrągam zwykle porcje (czasem w górę, czasem w dół zależy od produtu i różnicy) albo podmieniam tylko część składników ;)
Branwen
30 marca 2014, 23:15Mówię mojej dietetyk, o tym, że mi coś nie pasuje i ona stara się o tym pamiętać. Dietetyk powinien brać takie sprawy pod uwagę, bo to jest demotywujące i może spowodować wyłamaniem się i rezygnacją z diety. Kup dwie małe gruszki, albo jedną wielgachną i się nie przejmuj za bardzo. W Carfourze widziałam ostatnio wypasione pojemniki kilku komorowe na obiadki, sałatki itp. Może Ci pomogą się pakować.
rosbeatable
30 marca 2014, 23:30OOoo taki pojemnik by się przydał, bo mój estetyczny obiad władowany w jedno pudełko nie jest już taki zachęcający na drugi dzień, a ja jednak lubię jeść również oczami :) Jutro lecę do carrefoura :)