Właśnie, podziwiam ludzi, którzy wiedzą jak to jest i pracowali ciężko u rolnika od rana do wieczora. Podziwiam ich i zaraz im współczuję. Dla przykładu moi rodzice. Nigdy tak naprawdę bym nie wiedziała, jak ciężko musieli się napracować, żeby wybudować nasz dom w Polsce. Takiego czegoś trzeba doświadczyć.
Ja osobiście po czwartym dniu - wczoraj -miałam już ochotę wyć na sadzeniu, bo kolana mnie tak bolały. To się są przelewki.
Ogólnie to zaczynają o 5:30, więc na przykład ja muszę wstać po trzeciej, żeby po czwartej wyjechać, bo dojeżdżam tam godzinę rowerem. Rano idziemy na truskawki, potem zgarniają nas na sadzenie. Maksymalnie sadzimy do pięciu godzin. Kończymy po 16 no i ja biorę rower i wracam do domu, a reszta jeszcze o 18 rusza na truskawkę. Do dwudziestej. I tak od poniedziałku do niedzieli. Ja jestem wyjątkiem, bo pracuję tam na czarno i podejrzewam, że niedzielę będę mogła mieć wolną, tym bardziej, że dojeżdżam i nie mieszkam tam. Dziś za to ominie mnie truskawka, bo po świadectwo do szkoły. Ale może jak pogoda się poprawi, to pojadę na sadzenie. Jutro może tata pojedzie ze mną i mi pomoże, ale to nic pewnego. Jeśli nie, to pojadę sama. No i może jak rodzice się zgodzą, to jeszcze w niedziele podskoczę. Tak czy siak, pracują krócej.
Czasem podczas pracy nachodzą mnie myśli, żeby zostać do tej ósmej, bo wiem, że dałabym jeszcze radę, ale widzę też, że jak wracam do domu to tylko coś zjem, kąpiel i zasypiam nawet nie wiem kiedy.
Ludzie tam łatwo nie mają, dlatego ich podziwiam. Tym bardziej, że są tam tacy, co pracują długo i zapieprzają nieźle. Gdy ja zbiorę trzy skrzynki, ktoś już kończy całą rajkę i ma ich dziewięć.
Żeby nie było, rodzice mnie tam nie wysłali. Wręcz odradzali, ale sama chciałam. Po pierwsze chciałam zarobić, a w normalnych sklepach nie chcieli mnie przyjąć. Po drugie chciałam zobaczyć jak to jest, chciałam wiedzieć co przeszli moi rodzice tam. No i chciałam też się nauczyć pracować. Przez taką pracę jest na prawdę łatwiej docenić inną. A przede wszystkim to chciałam dać sobie powód do dumy i udowodnić samej sobie, że potrafię. Że nie jestem jedną z tych co usiądą na dupie i nic nie robią. Chcę mieć satysfakcję.
I będę ją miała, bo wiem, że żadna Holenderka z mojej klasy nie weszłaby tam na pole i nie zrobiłaby tego co my, Polacy. Nie padła by na kolana w tym błocie, ani nie szłaby przez kilkaset metrów na kolanach, żeby sadzić.
Więc na pewno my wszyscy mam powód do dumy.
Pewnie jest tu kilka osób, które przez to przeszło, albo nadal może pracuje, więc chcę żebyście wiedzieli, że Was podziwiam i naprawdę wielki szacunek dla Was. Bo mi to tylko zostały dwa tygodnie, a inni pracują tam od lat.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.