Podjaranie lekko spadło w niedzielę rano ;) Bo waga nie pokazała tego, co pokazała w czwartek (92,8), tylko równe 94 kg. Ale dlaczego? Dlaczego? Bo tak! I nie ma co płakać, tylko powoli i spokojnie, z głową i bez nerwów powoli zdążać do celu. Teraz moim celem jest 90kg. Tak sobie ustawiam to co 5, żeby się nie dołować, że to jeszcze tyyyyyyyyyyle.
Z obwodów to spadło mi w talii (mierzę w najwęższym miejscu a zaraz poniżej tego miejsca mam WAŁ!!! - śmiesznie to wygląda), w brzuchu (ale i tak za mało, mogłoby z 10cm), w biodrach (tutaj mama już powiedziała, że widać, że mi tyłek zmalał) i uda (to widzę i ja) i łydki :D Ogólnie to -9cm (tak, ja się tym cieszę, bo mi wolno ;) )
Jem wszystko, jem mniej, mam więcej ruchu (do samej pracy żeby dojść to km w jedną stronę, później spacer z dziećmi, zabawy itp - albo się łudzę :D )
Podsumowując: nie wiem jaki prezent sobie sprawię za osiągnięcie sukcesu. Pomyślimy, wymyślimy :)
Akane_2010
23 października 2016, 15:43Hehe , jak to czytam to tak jak opis siebie , znaczy mam na myśli figurę ^^ Ba , mamy ten sam cel ^^ zejść poniżej 90 i co 5 kg ;) No fajnie ^^ W każdym razie powodzenia i nie załamuj się wzrostem, zmierz centymetry i zważ się później ^^