Ja chyba za wcześnie kładę się spać :D Tzn. po 21 jestem już wykąpana i tak w okolicach 22 się kładę. I się budzę. O 5 np albo o 6. I z tego wszystkiego, tzn z wyspania pojechałam wcześniejszym pociągiem, bo miałam do załatwienia parę spraw, ale o 6.30 byłam jak skowronek (mi się to nie zdarza a przynajmniej nie zdarzało wcześniej). Gdzie te czasy gdy szłam spać o 1 itp... przeminęły, ale w sumie dobrze mi z tym. Pracę już jakoś ogarniam, dzieci lubię, z koleżankami się dogaduję, nie jest źle a przecież mogło być gorzej :)
Jedzenie: kromka chleba z masłem, w pracy makaron z mięsem mielonym i pomidorami i fasolą szparagową (miałyśmy taką przerośniętą fasolę - nie łykowata, ale z dużymi ziarnami - to jest dopiero smak fasoli, nie ta w której ziarenka są małe i jest taka młoda, tylko właśnie taka), grzesiek i princessa, sok jabłkowy, zupa ogórkowa i znów makaron z sosem. To wcale nie jest dobre, ale tak się wymarzłam na stacji czekając na pociąg do domu (na wczesnijeszy spóźniłam się 2 minuty), że objadłam się aż mi teraz w sumie niedobrze ;/