"Przyszły" dzisiaj moje bluzki szt 4. 3 czarne i jedna grafitowa. Rozmiar 48/50. Jeszcze tylko z 20 innych i pranie raz na miesiąc będzie można robić :D Ogólnie to mam deficyt wszystkiego. Naprawdę, w czasie "siedzenia" w domu nie potrzebowałam tyle ubrań (to też świadczy o jakości mojego życia towarzyskiego :) ) A teraz zonk :)
Muszę sobie kupić buty, bo mam jasne, w kolorze wielbłąda, i gdy teraz pada deszcz to po prostu zostały plamy. Wolę nie myśleć o tym co jeszcze potrzebuję, bo osiwieję (i wtedy nie będę miała dylematu, czy eksperymentować czy nie :D )
Jedzenie dziś: kromka chleba z masłem i miodem, później jogurt 7 zbóż (wygląda tak, jakby ktoś nasypał paszy dla kur do jogurtu, ale ogólnie był smaczny, nie bardzo słodki), bułka jakaś ciemna (ale nie dam głowy, że nie była tylko farbowana), dwa wafelki hanuta, kotlet mielony, 3 ziemniaki, surówka z czerwonej kapusty, jeden kotlet jajeczny (smażyłam sobie na jutro do pracy i spróbowałam już jednego :D ), butelka kubusia jabłkowego, szklanka wody i 2 kubki herbaty.
Jutro dzień próby - zostaję sama do końca i zamykam biznes :D Jestem zestresowana, że omg, ale w końcu kiedyś musi być ten pierwszy raz :)
mudid
6 października 2016, 21:31Twoje jelita krzyczą: WIĘCEJ WODY, WIĘCEJ WODY :)))
annna1978
6 października 2016, 21:00Ciuchy zawsze frajda :)