Jak ja się do czegoś zapalę, to płomienia wystarczy na jeden raz ;) Postanowione: ćwiczę wg planu - 3 dni ćwiczeń, wolne, 3 dni ćwiczeń. Pierwszego dnia w połowie ćwiczeń zabrakło internetu, więc skoro tak, to idę spać. Następnego dnia włączyłam komputer i co? Okazało się, że monitor nie działa. Wieczorem już nie ćwiczyłam, bo gdy puszczałam filmik na laptopie, to po 30 sekundach pojawiał się komunikat, że wystąpił nieoczekiwany błąd. A wczoraj malowałam płot. Niby nic, ale ciągle trzeba kucnąć i wstać - przy każdej sztachecie odstawić taki przysiad, więc już wieczorem bolał mnie tyłek i nogi a dzisiaj to już w ogóle. Ale co tam, grunt, że płot jakoś wygląda :D I oczywiście nie ćwiczyłam, czyli wychodzi, że wg mnie mój plan to: 3 dni wolnego, 1 dzień ćwiczeń :D
Ogólnie to jem w normie, chociaż niekoniecznie zdrowo (dziś np była zupka chińska, więc "samo zdrowie") i powoli wprowadzam w czyn akcję "wiosenne porządki".
asiul123
26 marca 2015, 20:43oj tam, oj tam, nie ma co się załamywać złośliwością rzeczy martwych;P Zresztą myślę że malowanie płotu możesz potraktować jako ćwiczenia;) Oby komputer się już więcej nie buntował;)