Gdy nie ma w domu dzieci, to śpi się do oporu - znów. Dziś zwlekłam się o 10.30, pojechałam na zakupy (jeżdżę rowerem, bo nie jestem zautowana ), wróciłam do domu i śniadanie zjadłam o 12!!! No i jak ja mam później wcisnąć jakieś drugie śniadanie, podwieczorki itp. Dzisiaj nie wciskam, chociaż nie wiem. Mam dziś urodziny i tak strasznie chce mi się czekolady albo sernika (kocham sernik, jaki by nie był zawsze zjem) albo coś mega, mega słodkiego. Zamiast albo kupiłam sobie grejpfruta i pomarańczę. migdały i winogrona a do tego mleko kokosowe i zrobię sobie pudding z chia z owocami (no chyba, ze sprawdzę ilość kalorii i dam sobie spokój - 100g ma 451kcal - ja potrzebuję ok 2 łyżki czyli 30g , czyli 135 z samych ziaren, do tego prawie 500 z mleczka kokosowego...AHA). Jak widać można się zniechęcić, ale nie, przecież nie muszę zjeść tego od razu. spróbuję zrobić pół porcji - przecież może mi to w ogóle nie smakować. I dać więcej owoców niż "masy" I zamiast objadać się pysznymi słodkościami wsiadłam na rower i pojechałam. 8 km a jestem zjechana jak nie wiem co.
Wodę piję, czasem samą, czasem wcisnę sobie cytrynę. Denerwuje mnie tylko to, że co chwilę muszę iść do wc
liliput1979
20 stycznia 2015, 18:12Wszystkiego najlepszego. :)