🙂 Jestem... choć możecie mi wierzyć, że bardzo mi się nie chce . Powinnam już spać ale za dużo kawy. To tydzień szczęścia, bo urodziny mojego syna, więc i ciasto było i cukierki i inne takie tam ...i na bank odbije się to podczas ważenia. Co gorsze jednak odbija się na twarzy, bo wciąż mi coś wyskakuje. O wątpliwej przyjemności podjadania już tutaj niejedna dziewczyna pisała i o tym, że się nie opłaca i że to zmarnowany własny trud . Ja chciałam podkreślić, że w tej diecie jest fajne to, że ja naprawdę też tak czuję. Ciągnie mnie do zdrowego jedzenia i mam przekonanie, że może powolutku, może z plusem na wadze w tym tygodniu ale szczęśliwa zarówno z powodu realizacji marzeń jak i przede wszystkim z urodzin syna, nie zamierzam żałować 🙂 Puszczam te grzeszki w niepamięć i wracam do reżimu 😁
A tam...do reżimu... wracam do dry 🙂
I tym oto wpisem trenuję wytrwałość, systematyczność i sumienność w zdążaniu do celu
kasiaa.kasiaa
7 października 2020, 12:40Gra toczy się dalej 😉
Agnusia93
7 października 2020, 11:51No i super! Uroczystości przecież będą nam towarzyszyć cały czas i musimy to zaakceptować. Nauczyć się by jeść wtedy mniej a później się nie poddawać i lecieć dalej 🙃