Po weekendzie stanełam na wage dzisiaj rano a tu 56,9 kg. :( Troszke sobie pofolgowalam, bo w sobote bylam u rodziców, a tam poprostu mnostwo dobrych rzeczy do jedzenia. Chwyciłam dwa ciasteczka do kawy ( takie kruche), zamiast grejfruta na drugie sniadanie i gdzies pod wieczór dwie kosteczki czekolady, bo patrzyla na mnie kuszaco z połki. W niedziele do poludnia grzecznie jadłam, ale pozniej kolega zaprosił nas na zamkniecie sezonu grillowego i zjadłam grillowaną karkóweczkę z 1 kromka chleba, i taki malutki kawałeczek szarlotki. :( Jak wracaliśmy z chłopakiem do domu miałam straszne wyrzuty sumienia, że się tak obiadłam. :(
Poniedziałek 17.09
Sniadanie: Jogurt naturalny + musli ( 4 łyżki)+ kiwi+przyprawa korzenna- mało kalorycznie i smacznie :)
II Sniadanie: jabłko+ banan z cynamonem
Obiad: sałatka z tunczykiem bez sosu ( przyjezdzaja znajomi, pewnie wszyscy beda jedli pizze a ja zieleninę )
Podwieczorek: pomarancza z cynamonem
Kolacja: 2 kromki chleba razowego z poledwica z kurczaka i pomidorem
Tak wyglada rozplanowany jadłospis na dzisiaj, zobaczymy czy wytrzymam do konca czy powprowadzam jakies modyfikacje
Wieczorkiem planuje jogging- 30min :) Pogoda jest fajna wiec nie musze isc na siłownie :)