Po godzinie od telefonu już byłam u mojego misiaczka, TŻta, skarba, lubego, ukochanego, czy-jak-sie-tam-powinno-określać-swojego-faceta i zajadałam się karkówką solidnie popijając ją piwem.
O ile ćwiczyć mogę nagminnie, tak do zdrowego żarcia przekonac się nie mogę. Jestem prawie w stanie agonicznym. Ile to kalorii? Czy schudnę? Czy jest to dowód mojej słabej woli? Jestem taka smutna.*
*Podśpiewując Nosowską jeśli wiesz co chcę powiedzieć.
haveheart
6 lutego 2014, 19:00mniaaaaaaaaaam