Pyniowa
kobieta, 47 lat
Warszawa
Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
... i tylko sensownych ćwiczeń brak...
26 września 2011
Dziś miałam dzień jak co dzień... do 14:00. Rano pobudka, zakupy, potem praca, praca, praca, w między czasie śniadanie... I... II...
Później pojechałam do weterynarza z chomikiem syna. Nie dość, że ma jakieś zapalenie skóry, to jeszcze weterynarz znalazł jej guza na cycusiu. Czeka ją zabieg. Ech, strasznie delikatne zwierzątka te chomiki.
Jako, że była piękna pogoda od weterynarza wróciłam piechotą - spory to kawał, ale daliśmy radę - ja się doturlałam, a Kulka w transporterze poszła spać !
Doszłam dziś do wniosku, że nie bardzo mam jak ćwiczyć. Chciałam kupić rower stacjonarny, ale na razie nie mam kaski na niego , a na siłownię się nie zapiszę. Nie mam z kim chodzić, a sama nie pójdę pomiędzy chude i zgrabne laski, które będą na mnie patrzeć jak na walenia.
Próbowałam namówić koleżankę, ale albo coś jej w nodze strzyka, a to kręgosłup boli, a to czasu nie ma. Inne koleżanki się rozmnażają, albo są zapracowane.
Ech... normalnie nie ma z kim ćwiczyć, co by samej nie wyglądać jak kosmita. Mój man pracuje w delegacjach więc nawet na niego nie mam co liczyć.
A nie mogę się zmotywować, by na podłodze ćwiczyć w domu. No nic... może uzbieram na ten rowerek !
I jeszcze menu:
NA ŚNIADANIE ZJADŁAM:
- jabłko, kawę, magnez (jabłko koszmarne! Kwaśne jak cholera, męczyłam je pół godziny)
NA II ŚNIADANIE ZJADŁAM:
- 3 kromki chleba razowego wieloziarnistego z serem żółtym, szynką, kapustą pekińską i odrobiną majonezu zamiast masła
NA OBIAD ZJADŁAM:
- klopsy w sosie śmietanowym (moje dziecko znowu zażyczyło sobie klopsy - mały klopsik) z ryżem i surówką z kapusty pekińskiej, pomidora i cebuli.
Obiad jadłam koło 17:30 i to byłoby na tyle, gdyby nie...........................
Syn dostał pamiątki z Kazimierza Dolnego - takiego koguta z ciasta jak chałka i krówki Kazimierskie.
Przyznaję, urwałam sobie dupkę od tego koguta - cały pióropusz z ogona i zjadłam jedną krówkę (tylko jedną, morda mi się na amen po niej zakleiła). Niestety wszamałam to koło 20:00 i teraz mam kaca moralnego
niuuunia77
26 września 2011, 23:34a niech się gapią chuderlaki ! i co z tego? one po prostu będą zazdrościć tych wszystkich pysznych rzeczy, które mogłaś jeść podczas, gdy one o wodzie i "trawie" żyły :) Nie one się liczą, tylko TY !!! Idziesz na siłownię tylko i wyłącznie dla siebie, żeby mieć kondycję, lepsze samopoczucie i po to by schudnąć, nie po to by gapić się na inny tyłki - zajmij się swoim tyłeczkiem :D
magpie101
26 września 2011, 23:17Zjadlas dupke i pioropusz, zagryzlas krowka, a jutro trzeba dzialac dalej!
duszka189
26 września 2011, 22:29ojojoj co to znowu za podjadanie słodycze o tak późnej porze!!!??? Wykluczone, i jak ma przy tym waga spadac skoro nawet nie chce ci się pocwiczyc, ech...tak nie może byc!!!!!!!!!! a rowerki w tesco można kupic po promocyjnych cenach nawet za 200zł, sama mam taki i jest okey, nie trzeba przepłacac by miec na czym cwiczyc, to więcej cię ta siłownia by wyszła jak sam rowerek
PaulinaZberlina
26 września 2011, 22:16bzdury z ta silownia wypisujesz, ja chodze zawsze sama na silownie i mam w dupie te wszystkie lansiary, a puszyste dziewczyny tez sa na silowniach, po to ona jest!