Pyniowa
kobieta, 47 lat
Warszawa
Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Hot-dogi w Żabce... oj...
14 lutego 2011
Dziś Walentynki, ale ... niestety musiałam w ten dzień pracować i moje chłopaki poszli sami po prezent dla mnie.
Dostałam biżuterię The charms (kolekcja mi się powiększa) i kolejne Rafaello. Niedługo będę mogła nimi handlować, bo jak dotąd nie otworzyłam żadnego.
Moje kochanie zrobiło lekko strawny obiadek, po którym, przy kieliszku Sheridana zabrałam się z nim za intensywne ćwiczenia ..... hahaha jak czytałyście poprzedni wpis wiecie o jakie ćwiczonka mi chodzi . Od kilku dni zastępują mi one brzuszki, których nie jestem w stanie tutaj robić.
Po dwóch godzinach przedniej zabawy okazało się, że moje kochanie jest głodne i jak sęp zaczęło krążyć przy lodówce. W końcu zjadł coś na szybko, ale było mu mało i około 22:00 wzięliśmy psa, portfel i poszliśmy na spacer..... do Żabki..... hihi.... na hot-dogi.
Całą drogę walczyłam z myślami, że nie mogę jeść takich rzeczy, że jestem za gruba, że jest za późno, a moje kochanie powtarzało, że dziś Walentynki i mogę sobie pozwolić na szaleństwo.
Język uciekał mi do tyłka, a w buzi miałam ślinotok... Hot-dog z ciepłą, miękką bułeczką... mniam...
W końcu doszliśmy do sklepu, ja od myślenia od tych bułeczkach byłam tak głodna, że przed wejściem wiedziałam, że kupię dwa....
.... i co się okazało?
Nie było hot-dogów, bo się im bułeczki skończyły.
Los mnie strzegł.... hahha... ale nawet teraz pisząc o nich mam gębę pełną śliny.... kur*a... mniam!!!!!!!!
Morna
17 lutego 2011, 20:10Hehe, rzeczywiście ktoś pilnie Cię strzeże, byś nie podjadała. U mnie z podjadaniem nie jest źle, gorzej ostatnio z ćwiczeniami :) Pozdrawiam i miłego spalania kalorii życzę :)
Madzioreczek
15 lutego 2011, 22:11Strzeżonego Pan Bóg strzeże :)
sfizohrmeja
15 lutego 2011, 15:29podziwiam samozaparcie< ; zdarza się, że jak mam rafaello, to zjadam je sama i to dość szybko.
Dotka1991.grudziadz
15 lutego 2011, 13:23opatrzność pomogła Ci ;) czyli jednym słowem jest dobrze bez hot-doga ;)